Za pierwszą z opcji przemawia pewność dostaw w obliczu wojny - pisze "Rzeczpospolita". Niebagatelne znaczenie ma też fakt, że firmy obronne dają pracę, a spora część nakładów na zakup sprzętu wraca do państwowej kasy w postaci podatków. Środki te mogą być przeznaczane na przykład na modernizację armii.

Po drugiej stronie równania znajduje się jakość zakupowanego sprzętu oraz kwestie kosztowe. Na zakup zagranicznego sprzętu zdecydowała się niedawno Francja w przetargu na samochody bojowe. Wygrały amerykańskie auta, chociaż Francja dysponuje własnymi peugeotami berlingo, z których wcześniej korzystała armia. Niedawno francuskie media ujawniły, że rodzima armia dokonuje logistycznych zakupów poza krajem. Tylko samoloty i śmigłowce muszą być pozyskane we Francji. Francuscy żołnierze noszą słoweńskie buty, a mundury i bieliznę kupuje w Chinach.

W Państwie Środka kupuje m. in. niemiecka Bundeswehra. Rocznie wydaje w tym kraju 100 mln euro.

Jedynym krajem na świecie, gdzie wyposażenie armii musi pochodzić z rodzimych fatów są USA. Zasada "za pieniądze podatników kupujemy tylko w USA" obowiązuje od 2012 roku.

Reklama

>>> Polecamy: Po co Chiny przeprowadzą z Rosją manewry wojskowe na Morzu Śródziemnym?