Sieczin zachowa fotel szefa naftowego giganta jeszcze przez 5 lat. Nie wpływa to jednak na fakt utraty przez niego politycznej pozycji w Rosji. O spadku popularności Sieczina w elitach władzy świadczą niedawne zdarzenia - pisze portal defence24.pl.

Mają one związek z największym przeciwnikiem szefa Rosnieftu – Andriejem Biełousowem, który jest głównym doradcą ekonomicznym Władimira Putina. Pierwsze dotyczy próby usunięcia przez Biełousowa z Rady Dyrektorów Rosnieftu zwolenników Sieczina, oraz wprowadzenia na ich miejsce własnych ludzi. To się jednak nie udało.

Kolejnym etapem walki na szczytach władzy są zmiany układu sił w państwowym Rosnieftiegazie (posiadającym udziały w Gazpromie i Rosniefcie). W Radzie Dyrektorów znaleźli się ponownie Igor Sieczin i Andriej Akimow (prezes Gazprombanku), ale także zupełnie nowi menadżerowie – Larissa Calandy z Rosnieftu, rosnący w siłę Siergiej Iwanow i… Andriej Biełousow. To układ sił wybitnie niesprzyjający Sieczinowi , co ma wielkie znaczenie dlatego, że środki z dywidendy Rosnieftiegazu mogłyby wzmocnić naftowego giganta w obszarze kluczowych projektów, jakie prowadzi.

Konflikt na linii Sieczin-Biełousow dotyczy też Arktyki. Na skutek zachodnich sankcji rosyjska ekspansja w tym regionie osłabła, co uderzyło w Gazprom i Rosnieft. Wysunięto pomysł otwarcia Arktyki na koncerny prywatne – przy czym chodziło tu głównie o Łukoil. Koncepcję forsował aktywnie Biełousow i dość boleśnie uderzyła ona w Sieczina. Pasywność Rosnieftu w tej materii oburzyła Putina.

Reklama

Powyższe przepychanki pokazują, że w rosyjskim systemie to nie oficjalne stanowiska decydują, kto ma realną władzę. Na szczycie doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi. Jaki porządek polityczny się z niego wyłoni?

>>> Polecamy: Tysiące żołnierzy i nowoczesny sprzęt wojskowy. NATO pręży muskuły w Polsce