Kłopoty Grecji oraz słowa członków Fed o możliwości podwyżki stóp procentowych w USA wcześniej niż oczekiwano doprowadziły wczoraj do znaczącego umocnienia amerykańskiego dolara.

Odbiło się to echem na rynkach większości surowców, w tym oczywiście na rynku metali szlachetnych. Notowania złota wczoraj spadły o 1,4%, a srebro zostało przecenione aż o 3,5%. Dla obu tych surowców była to zniżka po wcześniejszych równie dynamicznych wzrostach, które doprowadziły notowania złota do najwyższego poziomu od 3 miesięcy, a srebra – od niemal 4 miesięcy.

Wartość dolara będzie rządzić notowaniami szlachetnych kruszców także dzisiaj, zwłaszcza że na wieczór polskiego czasu zaplanowana jest publikacja protokołu z posiedzenia FOMC. Inwestorzy będą w nim wypatrywać informacji o najbardziej prawdopodobnym terminie podwyżki stóp procentowych w USA. Na początku tego tygodnia pojawiły się sugestie ze strony Fed, że nawet czerwcowy termin nie jest wykluczony, ponieważ słabe dane z amerykańskiej gospodarki za I kwartał to tylko przejściowa sytuacja. Tak czy inaczej, jeśli dane makro z USA nie będą lepsze, to trudno się spodziewać decyzji o podwyżce stóp.

A tymczasem dzisiaj rano cena złota delikatnie spada i oscyluje w okolicach 1205-1207 USD za uncję. Najbliższą barierą dla podaży jest poziom 1200 USD za uncję. Z kolei w przypadku srebra naruszone zostało wsparcie w okolicach 17,09 USD za uncję, jednak popyt przy tym poziomie cenowym wciąż się broni.

Pokonanie wspomnianych poziomów wsparcia na rynkach złota i srebra byłoby potwierdzeniem siły strony podażowej. Z fundamentalnego punktu widzenia, takim potwierdzeniem są dane dotyczące słabego popytu na złoto w formie fizycznej. Aktywa najsłynniejszego funduszu ETF opartego o złoto, SPDR Gold Trust, znajdują się obecnie na najniższym poziomie od 4 miesięcy.

Reklama

PLATYNA, PALLAD

Johnson Matthey: w tym roku deficyt na rynkach platyny i palladu znacząco się zmniejszy.

Ceny platyny poruszają się w ostatnich miesiącach analogicznie z notowaniami złota czy srebra. Jedynie na rynku palladu można w zasadzie mówić o trwającej już niemal 8 miesięcy konsolidacji. Najnowsze dane Johnson Matthey sugerują, że w tym roku kwestie fundamentalne na tych rynkach będą bardziej przemawiały na niekorzyść kupujących niż w poprzednim roku.

Johnson Matthey prognozuje, że w bieżącym roku popyt inwestycyjny na pallad zmniejszy się aż o 400 tysięcy uncji (w całym minionym roku wyniósł on 932 tys. uncji). Tymczasem wydobycie palladu ma się zwiększyć o 5% rdr, co wynika ze zwiększonej produkcji tego metalu w RPA po zakończeniu ubiegłorocznych, 5-miesięcznych strajków.

Z kolei deficyt na rynku platyny ma w tym roku spaść do poziomu 285 tys. uncji, z 1,1 mln uncji w poprzednim roku. Natomiast podaż platyny ma wzrosnąć o 13% rdr, w czym duży udział będzie miał 19-procentowym wzrost wydobycia platyny w RPA.

Prognozy Johnson Matthey pokazują, że na rynkach platyny i palladu sytuacja w tym roku prawdopodobnie będzie dużo lepsza niż w roku poprzednim. Jednak to już w zasadzie zostało uwzględnione w cenach obu tych kruszców. Poza tym, wciąż trzeba mieć na uwadze fakt, że nawet jeśli deficyt obu metali się zmniejszy, to wciąż będzie to deficyt.