Według uczestników giełdy CME wynosi on 48 proc. Bezpośrednim pretekstem do takiego ruchu stały się dane nt. inflacji CPI, która mocno zaskoczyła. Wprawdzie główny wskaźnik wyniósł w kwietniu 0,1 proc. m/m i -0,2 proc. r/r, to już w ujęciu bazowym (a więc tym nieuzależnionym od ropy) ceny wzrosły szybciej, bo o 0,3 proc. m/m i 1,8 proc. r/r.

Efekt jest taki, że dolar zyskuje dzisiaj na całej linii – najbardziej w relacji z norweską koroną (która ostatnio znów jest słaba), a także euro (tu rynek słusznie zaczyna obawiać się, czy rzeczywiście uda się uniknąć bankructwa Grecji w pierwszych dniach czerwca). Na koszyku US Dollar Index zbliżamy się w okolice ważnych w średnim terminie oporów 96,20-40 pkt.

Na EUR/USD mieliśmy wpierw podejście pod wskazywane okolice oporu 1,12, a potem mocne cofnięcie w dół. Rynek naruszył rejon 1,1051-96, który jest kluczowy w średnim terminie. To zwiększa prawdopodobieństwo rozwinięcia się fali spadkowej w okolice minimum z marca przy 1,05 – niewykluczone, że w czerwcu.