Zarówno Rosja, Turcja jak i Zachód mają wspólnego przeciwnika na Bałkanach – polityczną niestabilność.

Bałkany to ziemie zlokalizowane pomiędzy Morzem Śródziemnym a Morzem Czarnym, znajdujące się w strefach wpływów i rywalizacji globalnych potęg. Dziś o wpływy w tym regionie walczy Rosja i Zachód. Jak dotąd, obie strony próbują kupić wpływy na Bałkanach przy pomocy inwestycji i projektów energetycznych. Obok pojawia się Turcja, która próbuje dotrzymać im tempa, ale wewnętrzne problemy polityczne mogą zagrozić Ankarze w podejmowanych inicjatywach na zewnątrz kraju. Tak długo jak główne siły będą używały politycznych i finansowych środków, aby uzyskać wpływ na Bałkany, słabe, lokalne rządy będą balansowały pomiędzy rywalizującymi o nie potęgami.

Światowe i regionalne siły w ostatnim czasie poświęciły Bałkanom wyjątkowo dużo czasu. 15 maja minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow odwiedził Serbię. Działo się to klika dni po tym, jak przewodnicząca Rady Federacji Rosyjskiej Walentina Matwijenko spotkała się z przywódcami Serbii w Belgradzie.

Z kolei 20 maja prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan miał złożyć wizytę w Bośni i Hercegowinie. Podobne wizyty wcześniej w tym miesiącu przeprowadzili minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu oraz turecki wicepremier Ali Babacan.

Zachodni przywódcy także pokazali swoje zainteresowanie tym regionem. Amerykański sekretarz stanu John Kerry i brytyjski sekretarz spraw zagranicznych Philip Hammond w styczniu odwiedzili Bułgarię, a wysokiej rangi politycy i dyplomaci regularnie składają wizyty w Rumunii.

Reklama

Strategiczne inwestycje Zachodu

Zachodnie rządy mają dwa podstawowe cele: zapewnienie stabilności w zachodniej części regionu oraz zmniejszenie rosyjskich wpływów. Unia Europejska i USA były zaangażowane w politykę wewnętrzną krajów bałkańskich, odkąd NATO interweniowało w tym regionie w czasie wojny w Bośni i konfliktu w Kosowie w pierwszej połowie lat 90. XX w. Zachodnie siły wciąż służą w Kosowie w ramach misji pokojowej. Unia Europejska poświęciła środki finansowe i polityczne, aby skłonić ten region do reform i doprowadzić do rozwoju gospodarczego – z różnymi efektami.

Zachód ma tę przewagę, że dysponuje znacznymi środkami na rozwój i obronność, które mogą być podzielone pomiędzy kraje łaknące wzrostu gospodarczego. Kraje takie jak Serbia i Macedonia raczej nie dołączą do Unii Europejskiej w kolejnej dekadzie – są one targane wewnętrznymi podziałami i zmagają się z oporem ze strony obecnych członków UE. Mimo to korzystają one na bliskich związkach z Europą. W latach 2014-2020 Unia Europejska planuje wydać 1,5 mld euro na Serbię – państwo kandydujące do UE, oraz 11,4 mld euro na Bułgarię – obecnego członka UE (obywatele Bułgarii mogą korzystać ze swobody podróżowania i podejmowania pracy na terenie Unii Europejskiej). Dodatkowo Bułgaria korzysta z szerokiego wsparcia w zakresie obronności w ramach polityki NATO, która ma na celu wzmocnienie członków Sojuszu, którzy znajdują się na pograniczach Sojuszu.

Kryzys ukraiński skłonił USA do wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Sojusz z kolei powiększył międzynarodowe siły, stworzył nową, specjalną jednostkę szybkiego reagowania oraz ustanowił sieć placówek we wschodnich Bałkanach, które mogłyby służyć jako centra dowodzenia podczas konfliktu.

W tym samym czasie konflikt na Ukrainie skłonił Brukselę do podniesienia wagi południowego korytarza gazowego, który ma na celu ograniczenie pozycji Gazpromu na europejskim rynku energii oraz zmniejszenie zależności Starego Kontynentu od Rosji.
Dodatkowo Zachód skutecznie zniechęcił Bułgarię do udziału w projekcie budowy rosyjskiego gazociągu South Stream. Gdy Bułgaria wycofała się z projektu, Rosja całkowicie z niego zrezygnowała.

Rosja odpowiada na działania Zachodu

Rosja ze swojej strony także próbowała wywierać wpływ na Bałkany, szczególnie na te kraje, z którymi łączą ją bliskie więzi kulturowe i historyczne, takie jak Serbia i Grecja. Celem Moskwy jest zapobieżenie rozlokowaniu w tym regionie zachodnich sił i rozbudowie infrastruktury wojskowej, przy jednoczesnym wspieraniu i wdrażaniu strategicznych projektów energetycznych.

Pomimo, że to Zachód ma większe zasoby, aby inwestować na Bałkanach, to Rosja posiada znaczne zasoby surowcowe i jest wierzycielem wielu rządów krajów bałkańskich. Moskwie udało się osiągnąć dobre stosunki dyplomatyczne z niektórymi lokalnymi oligarchami, szczególnie w Bułgarii. W 2008 roku Gazprom nabył większość udziałów w serbskiej firmie naftowej NIS. Podobnie jak UE, Rosja w ciągu ostatnich dwóch lat zapewniła Serbii kredytowanie wysokości 1,5 mld dol. Kreml podpisał także umowy kredytowe i energetyczne z Republiką Srpską – serbską jednostką organizacyjną na terenie Bośni i Hercegowiny.

Co prawda działania Zachodu pozwoliły storpedować projekt South Stream, ale Rosja w ramach odpowiedzi planuje włączyć się w budowę Turkish Stream. Gazociąg miałby transportować gaz przez Morze Czarne w kierunku granicy turecko-greckiej. Aby pociągnąć gazociąg dalej do Europy, Moskwa lobbowała za przedłużeniem go przez terytoria Grecji, Macedonii, Serbii i Węgier. Właśnie te okraje, obok Turcji, znajdują się obecnie w centrum dyplomatycznych zabiegów Moskwy. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę wewnętrzne problemy polityczne i finansowe, możliwości Rosji na Bałkanach są ograniczone.

Tureckie interesy

Turcję także łączą z Bałkanami więzy kulturowe i gospodarcze, ale obecnie kraj ten nie ma wystarczających zasobów finansowych i wojskowych, aby rzucić wyzwanie Zachodowi czy Rosji.

Jednym ze strategicznych celów Turcji jest zapewnienie sobie wpływów w basenie Morza Czarnego. Historycznie rzecz ujmując, Ankara osiągnęła ten cel, zagnieżdżając się na linii Dunaju. Cel ten pociąga za sobą utrzymywanie relacji z innymi państwami basenu Morza Czarnego. Turcja jednak próbuje budować bliższe stosunki z Bośnią i Hercegowiną, gdzie Ankara chce wykorzystać swoje powiązania historyczne i kulturowe. Powiązania te mają duże znaczenie: bośniaccy muzułmanie zaczęli emigrować do Turcji w już XVIII wieku, zaś dziś kilka milionów Turków ma bośniackie korzenie. Na bazie tych powiązań turecki rząd podejmuje cieszące się dużą popularnością inicjatywy inwestycyjne w Bośni.

Turcja oczywiście nie jest w stanie osiągnąć poziomu zaangażowania finansowego, które charakteryzuje zachodnie potęgi czy Rosję. Ale jako strażnik wrót do Morza Czarnego i jako członek NATO, Turcja odgrywa ważną rolę w bułgarskich i rumuńskich wysiłkach, mających na celu zwiększenie współpracy obronnej w obliczu kryzysu na Ukrainie.

Co więcej, Ankara była w stanie przy pomocy narzędzi politycznych i finansowych, zdobyć pewną pozycję w Bośni. Turcja jest dziś jednym z pięciu największych inwestorów w Bośni i Hercegowinie. Tureccy urzędnicy utrzymują, że od 1995 roku Turcja zainwestowała w Bośni 1,1 mld dol. To dużo, biorąc pod uwagę fakt, że roczne PKB tego kraju to około 18 mld dol.

Jeśli dojdzie do budowy gazociągu Turkish Stream, niewątpliwie wzmocni on Turcję. To Ankara odgrywałaby przy tej okazji kluczową rolę, a dzięki temu projektowi mogłaby polepszyć swoje relacje z krajami, które byłyby zaangażowane w ten projekt, m.in. Macedonia i Serbia.

>>> Czytaj też: Sterowana rewolucja w Macedonii? Moskwa oskarża USA o próbę obalenia prorosyjskiego rządu

Przemoc w Macedonii

Pomimo uwagi większych potęg, Bałkany pozostają niestabilne, a to z kolei może ograniczać wpływ zagranicznych sił na ten region. Ostatnio do wybuchu przemocy doszło w Macedonii, gdy 9 maja pracownicy ministerstwa spraw wewnętrznych rozbili grupę rzekomych albańskich bojowników w miejscowości Kumanovo. W efekcie zginęło 8 policjantów i 14 rzekomych bojowników. Prawie 40 policjantów zostało rannych, a 30 bojowników aresztowano. Istnieją także niepotwierdzone doniesienia o stratach wśród ludności cywilnej.
Macedoński rząd tłumaczył, że operacja w mieście miała zapobiec zaplanowanym atakom terrorystycznym w całym kraju. Wydarzenia te zbiegły się jednak w czasie z innymi – ujawnieniem nielegalnych podsłuchów rządowych. Wielu w tej sytuacji wierzy, że działania macedońskich służb były motywowane politycznie.

Krwawe zajścia w Kumanovie i ujawnienie nielegalnych podsłuchów jeszcze bardziej poważyły wiarygodność macedońskiego rządu, który i tak nie cieszył się dużym zaufaniem obywateli. 17 maja tysiące protestujących zebrało się stolicy kraju – Skopje. Zorganizowane następnego dnia po protestach rozmowy rządu z opozycją nie doprowadziły do kompromisu.

Rosja liczy na to, że uda jej się doprowadzić do przedłużenia gazociągu Turkish Stream przez Macedonię do Europy Środkowej, ale polityczna niestabilność w Macedonii może zagrozić tym planom. Bułgarski rząd pod presją USA i UE, odmówił udziału w firmowanym przez Rosję projekcie gazowym, zaś Albania zdaje się utrzymywać prozachodnią orientację.

W sytuacji, gdy Moskwa ma tak wiele do stracenia, rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zdecydowanie zabrał głos w odpowiedzi na protesty w Macedonii. Ławrow skrytykował opozycję i grupy biorące udział w protestach, oskarżając je o sprzyjanie Zachodowi i udział w chaotycznej ideologii kolorowej rewolucji. Macedoński rząd, pomimo, że chciałby wejścia kraju do NATO i Unii Europejskiej, to był także otwarty na rosyjskie propozycje dotyczące gazociągu Turkish Stream. Ale zarówno słaby rząd, jak i rosnącą w kraju niestabilność uniemożliwia Macedonii stanie się sojusznikiem Zachodu czy wiarygodnym partnerem dla Rosji.

Wyzwanie regionalne

Zamieszki w Macedonii są widmem odnawiających się napięć i przemocy na tle etnicznym na Bałkanach, gdzie polityczne granice nie pokrywają się z podziałami etnicznymi. Choć ostatnie akty przemocy w Macedonii prawdopodobnie nie rozleją się w najbliższej przyszłości na sąsiednie kraje, to wydarzenia te są powodem do obaw dla innych państw. Serbia wprowadziła alarm bojowy, a Bułgaria wysłała swoje wojska, aby wzmocnić granicę.

Od 1999 roku zachodnie rządy próbowały stabilizować Kosowo i okolice poprzez obecność sił pokojowych i programy rozwojowe na szeroką skalę. Bruksela także naciskała na Serbię, aby kraj ten znormalizował swoje stosunki z Kosowem. UE traktowała to jako warunek wejścia Serbii do Unii Europejskiej. Potencjalny wzrost przemocy na granicy serbsko-macedońskiej mógłby zagrozić długo budowanej stabilności i wysiłkom podejmowanym przez Zachód.

Ostatecznie jednak, bez względu na poświęcony czas, inwestycje i wysiłki innych państw, sytuacja na Bałkanach w największej mierze zależy od obecności silnego, stabilnego rządu. Tymczasem rządy krajów bałkańskich są notorycznie słabe.

Wybuch niepokojów społecznych w Bułgarii w 2013 roku doprowadził do ustąpienia tamtejszego rządu. Od tamtej pory powstawało w kraju wiele słabych, krótkotrwałych rządów, które uginały się pod sporami wewnętrznymi. W tym samym czasie w Bośni i Hercegowinie polityczny paraliż uniemożliwił wprowadzenie bardzo potrzebnych reform politycznych i gospodarczych. Protesty przeciw korupcji w 2014 pokazały niezdolność bośniackiego systemu politycznego do zajęcia się głównymi problemami tego kraju.

Problemy z bałkańską polityką umożliwiają zagranicznym siłom ingerencję w sprawy tego regionu poprzez finansowe i polityczne wsparcie dla lokalnych rządów. Ale wrażliwość państw bałkańskich uniemożliwia im zdecydowany zwrot ku jednej z zewnętrznych sił. Tak jak wiele krajów, które są położone na europejskich pograniczach, państwa bałkańskie wypracowały pewien stopień neutralności. Strategia balansowania oznacza, że rządy krajów bałkańskich mogą korzystać z korzystnych porozumień gospodarczych, politycznego i finansowego wsparcia ze strony zagranicznych potęg.

Rywalizacja geopolityczna i wewnętrzne spory w tym regionie sprawiły, że w toku historii wytworzyła się swoista mieszanka wybuchowa, w wyniku której dochodziło do wybuchu konfliktów takich jak I wojna światowa czy liczne konflikty lokalne o charakterze zbrojnym. Dziś, gdy zagraniczne potęgi wykorzystują narzędzia gospodarcze oraz instrumenty politycznego wpływu, rywalizacja stała się bardziej wyrafinowana.

Konflikt w Macedonii i jego potencjał, aby zakłócić realizację rosyjskich planów w regionie, pokazuje w miniaturze, z jakimi problemami mają do czynienia zagraniczne siły na Bałkanach. Podczas gdy Zachód, Rosja i Turcja są chętne, aby tu inwestować w celu osiągnięcia swoich własnych celów, słabe rządy będą dalej balansowały między głównymi zagranicznymi graczami.

Tekst opublikowano za zgodą ośrodka Stratfor.

"The Problems Foreign Powers Find in the Balkans" is republished with permission of Stratfor.