"Zniesienie tolerancji pomiaru urządzeń automatycznego nadzoru nad zachowaniami w ruchu drogowym” to jedno z zadań, jakie rząd wyznaczył sobie w przyjętym 6 maja Programie realizacyjnym na lata 2015–2016 do Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2013–2020.

Resortem, któremu przypisano to zadanie, jest Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. – Zamierzamy zrealizować ten postulat podczas prac sejmowych nad projektem ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym. Projekt jest obecnie procedowany w powołanej do tego celu podkomisji nadzwyczajnej – potwierdza rzecznik MIR Piotr Popa. Problem w tym, że ten projekt wciąż ma wpisaną tolerancję 10 km/h. – Będziemy wnosili autopoprawkę w czasie prac legislacyjnych – precyzuje rzecznik MIR, gdy pytamy go o tę sprzeczność.

Nie wszystkim posłom koalicji ten pomysł przypadł do gustu. – To nielogiczne. Żaden kierowca nie utrzyma dokładnie określonej prędkości – uważa wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury Józef Racki (PSL). – Gdy prowadzę, widzę, że licznik w samochodzie pokazuje inną prędkość niż nawigacja samochodowa. Co, jeśli pomiar dokonany przez fotoradar będzie jeszcze inny? – zastanawia się poseł. – Przede wszystkim powinniśmy zadbać o właściwe oznakowanie dróg. Często ograniczenia prędkości są zbyt rygorystyczne i niczym nieuzasadnione – dodaje Józef Racki.

– Przepis o tolerancji został wprowadzony dla zwiększenia społecznej akceptacji systemu fotoradarów. W praktyce kierowcy potraktowali tę zasadę jako wyższy limit, a nie tolerancję błędu pomiaru. Z tego względu tej zasady nie powinno być – ripostuje Bartłomiej Morzycki ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego. – Z drugiej strony zniesienie tolerancji może być potraktowane jako kolejny skok na portfele kierowców – przyznaje. Jego zdaniem w ramach kompromisu moglibyśmy ograniczyć tolerancję do 5 km/h.

Reklama

>>> Czytaj też: Niegroźne fotoradary. Prawa jazdy za przekroczenie prędkości nie zabiorą