Sprawy międzynarodowe w polskiej debacie publicznej zajmują według mnie miejsce zupełnie nieprzystające do ich znaczenia. Zbyt rzadko rozmawiamy o tym, jak zmienia się światowa gospodarka, jak wpływa na naszą codzienność. Często zamiast analizy mamy slogany, a zamiast liczb emocje.

Maruda i malkontent – mogą państwo o mnie powiedzieć. Przecież tematyka wojny na Wschodzie, kryzysu ukraińskiego i bezpieczeństwa stała się w Polsce tematem niezwykle istotnym. Niestety, zbyt rzadko pokazujemy sprawy ukraińskie w szerszym kontekście. Zapominamy o tym, że na politykę rosyjską olbrzymi wpływ ma sytuacja na Kaukazie, a na nią sytuacja na Bliskim Wschodzie. Kluczowym zaś państwem w polityce bliskowschodniej jest Turcja.

Wybory nad Bosforem, dalszy kierunek, jaki obierze Ankara, są kluczowe dla naszego bezpieczeństwa. Turcja to nie jakiś odległy, nieważny dla nas ląd – to nasz sojusznik z NATO, mający drugą największą armię Paktu. To kraj o potencjale ekonomicznym znacząco przewyższającym nasz i o związkach historycznych z Ukrainą niewiele mniejszych niż nasze.

Turcja to nasz naturalny sojusznik w polityce na Wschodzie. Ale żeby ten sojusz stał się faktem, powinniśmy się sprawami tureckimi zdecydowanie bliżej zainteresować.

Reklama

>>> Polecamy: Szwecja i Turcja zamiast Grupy Wyszehradzkiej? Gdzie Polska może szukać sojuszników