Brazylijski gigant energetyczny Petrobras stracił nie tylko miliardy dolarów, lecz także reputację, gdy wyszły na jaw jego korupcyjne związki z politykami i przedsiębiorcami. Do tego spadające ceny ropy stawiają pod znakiem zapytania opłacalność dużej części jego projektów rozwojowych. Niejasna przyszłość spółki odbija się zaś na ekonomicznej kondycji całego kraju.

Na 7,5 roku więzienia skazano pod koniec kwietnia 2015 r. Paula Roberta Costę, byłego dyrektora ds. zakupów koncernu Petrobas, za pranie brudnych pieniędzy i udział w zmowie przetargowej mającej na celu zapewnienie wyboru zaprzyjaźnionych wykonawców budowy rafinerii Abreu e Lima. Wysoki wyrok będzie przedmiotem apelacji, ponieważ zapadł mimo podpisania ugody na złagodzenie kary w zamian za współpracę.

Wraz z Costą na dziewięć lat i dwa miesiące więzienia skazano przedsiębiorcę Alberto Youssefa. Prowadził on nielegalny bank, który służył do prania pieniędzy uzyskiwanych przez wysokich rangą polityków i menedżerów państwowych firm z łapówek. To właśnie za jego sprawą brazylijska prokuratura federalna wpadł na trop afery. W połowie 2013 roku Youssef zakupił za 250 tys. brazylijskich reali (w owym czasie odpowiednik 125 tys. dol.) samochód Land Rover Evoque, który później jako darowiznę otrzymał Costa. To jednak dopiero początek dłuższego łańcucha spraw o korupcję, w której centrum stoi Joao Vaccari Nieto, były skarbnik rządzącej Partii Robotniczej. W areszcie przebywa także czterech innych byłych wysokich rangą dyrektorów Petrobrasu, kilkudziesięciu przedsiębiorców, zaś Sąd Najwyższy prowadzi śledztwo przeciw ponad 50 politykom zamieszanym w aferę. Może jednak okazać się, że afera jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Może jednak okazać się, że ta afera jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Szacuje się, że łączna kwota wszystkich wręczonych w procederze ustawiania przetargów łapówek przekracza 700 mln dol. Sam Costa stwierdził w sądzie:

– To, co się wydarzyło w Petrobrasie, dzieje się w całej Brazylii: przy budowie autostrad, linii kolejowych, portów, lotnisk, linii elektrycznych. Trzeba to tylko odkryć.

Reklama

Na fali jego zeznań pojawiły się wręcz żądania odsunięcia od władzy urzędującej prezydent Dilmy Roussef, zwłaszcza że w przeszłości była ona wiceprezesem Petrobrasu, choć na razie nie pojawiły się żadne podejrzenia pod jej adresem.

Pechowa rafineria

Budowa Abreu e Lima to jeden z najważniejszych, a zarazem budzących największe kontrowersje projektów infrastrukturalnych ostatnich lat. Rafineria była pierwszym budowanym od ponad 30 lat obiektem tego typu. Od początku budziła duże emocje, także polityczne. Najpierw jednym z jej udziałowców miał być wenezuelski gigant naftowy PDVSA, który liczył na pozyskanie rynku zbytu w Brazylii i możliwość uruchomienia produkcji surowca ze złóż ropy ciężkiej i ich rafinacji w Abreu e Lima. Ponieważ jednak z czasem Petrobras zaczął odkrywać coraz większe – liczone w miliardach baryłek – złoża ropy naftowej w głębokich pokładach podmorskich, a linie polityczne Caracas i Brasilii coraz bardziej się od siebie odsuwały, PDVSA wycofała się z przedsięwzięcia. Cały koszt budowy spoczął zatem na barkach brazylijskiego koncernu, który nie mógł już się wycofać z priorytetowej inwestycji. Jej koszty zaczęły jednak gwałtownie rosnąć.

Z początkiem grudnia 2014 roku rozpoczął się rozruch, pierwsze tankowce odpłynęły w połowie stycznia 2015 roku. Już wtedy jednak rafinerii towarzyszył cień afery korupcyjnej. Jak się okazuje, sprawa ciągnie się co najmniej od 10 lat.

>>> Czytaj też: Mundial, czyli gospodarczy samobój. Mistrzostwa świata pogłębiły recesję w Brazylii

Cena skandalu

Według szacunków prokuratury, straty spowodowane korupcją w Petrobrasie wyniosły co najmniej 2,1 mld dol. (ponad 6 mld reali, BRL). To jednak tylko część ceny, jaką koncern zapłaci za brak przejrzystości w zawieranych kontraktach. Akcje spółki w ostatnim roku spadły prawie o 50 proc, co oczywiście częściowo jest wynikiem spadających cen ropy naftowej, ale z pewnością także utratą zaufania do polityki prowadzonej przez spółkę. Dopiero niedawno udało się odwrócić negatywny trend i ustabilizować notowania.

Sprawa ma jednak o wiele szerszy kontekst. Wszystkie problemy Petrobrasu są zarazem problemami Brazylii. Koncern ten jest – obok Embraera – okrętem flagowym brazylijskiej gospodarki, a zarazem największą spółką w Ameryce Łacińskiej i na całej półkuli południowej, międzynarodowym gigantem z oddziałami w 23 krajach, w tym w USA, Wielkiej Brytanii, Japonii i Chinach. Dziennie wydobywa około 2,4 mln baryłek ropy naftowej i jest w drugiej dziesiątce największych producentów tego surowca. Działa we wszystkich segmentach sektorów upstream, midstream i downstream, czyli poszukiwań i wydobycia; rafinacji, transportu i dystrybucji oraz handlu produktami naftowymi. Z czasem przekształcono go w koncern multienergetyczny, zajmujący się także wytwarzaniem energii elektrycznej i produkcją biopaliw. Stał się w ten sposób czwartą największą spółką w sektorze energetycznym na świecie.

Po kryzysie w latach 90. XX w. nastąpiła jego częściowa prywatyzacja (70 proc. udziałów pozostaje własnością państwa), która miała wprowadzić standardy korporacyjne w zarządzaniu, wymóc restrukturyzację i pozyskać nowych inwestorów. Kiedy na początku XXI w. Petrobras odkrył ogromne złoża ropy naftowej pod dnem morza na brazylijskim szelfie kontynentalnym, podjął wielki program inwestycyjny, którego celem było awansowanie do ścisłej czołówki największych producentów surowca na świecie. Dziś temu ogromnemu wysiłkowi grozi zaprzepaszczenie.

Petrobras ma aktualnie poważne problemy z pozyskaniem inwestorów do swoich najważniejszych projektów związanych z rozwojem złóż podmorskich. Ich eksploatacja jest niezwykle kosztowna, wymaga ogromnych nakładów technologicznych. Wynajęcie specjalnych pływających platform wiertniczych kosztuje około 700 tys. dol. dziennie. Rząd Brazylii szacuje w związku z tym, że opłacalność produkcji wymaga cen ropy naftowej na poziomie co najmniej 60 dol. za baryłkę. Przy aktualnie niewiele tylko wyższych notowaniach surowca i nadszarpniętym zaufaniu trudno znaleźć chętnych na taką inwestycję.

Paradoksalnie jednak niskie notowania surowca pomogły Petrobrasowi w I kwartale 2015 roku. Ponieważ Brazylia przestała subsydiować paliwa płynne, ich rosnące ceny wraz z taniejącą ropą pozwoliły koncernowi na zwiększenie dochodów ze sprzedaży i utrzymanie denominowanych w realach zysków netto na niemal niezmienionym poziomie w stosunku do poprzedniego roku (5,3 mld reali). W ciągu roku nastąpiła jednak dewaluacja reala o 26 proc., więc zysk netto w dolarach spadł z 2,4 do 1,8 mld.

Także z punktu widzenia zadłużenia zagranicznego i możliwości zakupu technologii i sprzętu, sytuacja koncernu znacząco się pogorszyła i zdolność do samodzielnego rozwijania nowych złóż gwałtownie spadła. Zadłużenie przekracza obecnie 130 mld dol., co stanowi 43 proc. kapitalizacji spółki i czyni z niej najbardziej zadłużony koncern energetyczny na świecie, a koszt jego obsługi stale rośnie. Prowadzi to do spadku ratingu kredytowego, który według agencji Moody’s kształtuje się na poziomie Ba2, co oznacza poziom spekulacyjny. Aby poprawić sytuację w tym zakresie, Petrobras planuje sprzedaż aktywów o wartości 14 mld dol. w najbliższych dwóch latach.

Spółka musi także ograniczać ambitny program inwestycyjny. Niezwykle bolesne były odpisy aktualizacyjne z tytułu przerwanych i zaniechanych inwestycji dokonane w kwietniu 2015 roku. Osiągnęły one łączną wartość 17 mld dol.

Aktualne kłopoty finansowe spółki i wstrzymanie nowych inwestycji negatywnie wpływa na inne sektory gospodarki Brazylii. Przykładem może być zaprzestanie budowy rafinerii w Itaborai w stanie Rio de Janeiro, co spowodowało utratę 34,5 tys. miejsc pracy w sektorze budowlanym w miejscowości liczącej 220 tys. mieszkańców oraz okolicznych miastach.
Szansa

Niewątpliwie skandal w Petrobrasie jest w tej chwili kluczową kwestią dla przyszłości politycznej i gospodarczej Brazylii. Jego wyjaśnienie jest wielkim testem dla praworządności i jakości demokracji wschodzącego giganta gospodarczego. Ze wszystkich stron brazylijskiej sceny politycznej można usłyszeć wezwania do naprawy sytuacji przez wprowadzenie nowych standardów zarządzania.

Także nowe kierownictwo spółki próbuje wraz z prokuraturą uporządkować sytuację oraz ciąć koszty funkcjonowania koncernu, ponieważ niskie ceny ropy naftowej ograniczają możliwości produkcji z niektórych złóż. I chociaż wyniki finansowe w I kwartale 2015 roku były zaskakująco dobre – przy spadku przychodów o 9 proc. EBITDA nawet wzrosła o 50 proc. (z 14 do 21 mld reali), czyli o 2,4 mld dol. – najbliższe lata będą dla Petrobrasu bardzo trudne, zwłaszcza jeśli utrzymają się niskie ceny ropy naftowej. Pomóc spółce mogą właściwie wyłącznie zmniejszenie zadłużenia i odzyskanie zaufania inwestorów, bez których nie będzie w stanie się dalej rozwijać.