Jeżeli David Cameron skutecznie zmniejszy saldo migracji w Wielkiej Brytanii do „dziesiątek tysięcy”, jego następcy będą musieli zmierzyć się z kilku miliardową dziurą w finansach publicznych.

Z „wysokim” poziomem migracji (225 tys. osób rocznie), czyli znacznie poniżej wartości z zeszłego roku, dług publiczny netto Wielkie Brytanii spadnie w ciągu dwóch dekad do 51,1 proc. PKB – wynika z prognozy biura „Odpowiedzialności Budżetowej”. Natomiast „niski” poziom salda migracji na poziomie 105 tys. rocznie zwiększy dług publiczny do 57,9 proc. Ta różnica to obecnie równowartość 120 mld funtów. Tyle warci są dla wielkiej Brytanii imigranci, w dużej mierze Polacy.

Saldo migracji wzrosło w poprzednim roku o 52 proc. do 318 tys. Cameron negocjuje w tej chwili z UE kwestie związane z ograniczeniem swobodnego przepływu pracowników na Wyspy. Chce ograniczyć roczną różnicę pomiędzy liczbą imigrantów i emigrantów do wartości poniżej 100 tys.

Ograniczenie liczby imigrantów uspokoi Brytyjczyków, ale zmniejszy też fiskalne dochody państwa. Sytuację finansów publicznych pogorszą dodatkowo demograficzne procesy, które wpływają na zmniejszenie wielkości siły roboczej i wzrost wydatków na służbę zdrowia.

Reklama

>>> Czytaj też: Grecja traci swój największy skarb - młodych i wykształconych pracowników