Wielkie zasoby taniej siły roboczej w zasadniczym stopniu przyczyniły się do bezprecedensowego cudu gospodarczego Chin. W Państwie Środka nadal na każdym kroku, zwłaszcza w mniej rozwiniętych regionach i miastach, widać spore nadzatrudnienie: pracę dla jednej osoby wykonuje kilka, co np. w handlu i usługach przybiera nieraz zabawne formy.
Ukrywanie bezrobocia

To chiński sposób na bezrobocie, które jest o wiele wyższe, aniżeli pokazują to oficjalne statystyki. Według rządowej Komisji Rozwoju i Reformy Narodowej wynosi ono około 4,1 proc., ale wiele miejsc pracy jest nieefektywnych. Choć zwiększa to koszt działania firm, to władzom zależy na łagodzeniu napięć społecznych spowodowanych nadmiarem rąk do pracy. Świadomie tworzy się więc nowe miejsca zatrudnienia ponad istniejące potrzeby, co maskuje rzeczywistą skalę chińskiego bezrobocia.

Utrzymaniu takiej sytuacji w prywatnym biznesie służy coraz bardziej rygorystyczne prawo pracy, które utrudnia – a często nawet uniemożliwia – zwolnienie pracownika. Jest to mało racjonalne z ekonomicznego punktu widzenia, ale dla władz ważniejsze jest utrzymanie spokoju społecznego, zwłaszcza teraz, gdy chińska gospodarka wyraźnie zwalnia.

Reklama

Dlatego chińskie przyśpieszenie w sprawie robotyki, do tego wspierane przez komunistyczne władze, może wydawać się nieco zaskakujące.

Obecnie chińskie firmy wydają rocznie na zautomatyzowane urządzenia do montażu i produkcji około 10 mld dol., a dwa razy tyle na oprogramowanie i związane z tym usługi. Na 10 tys. osób zatrudnionych w przemyśle przypada 30 robotów. Jak podaje IFRN (Międzynarodowa Federacja Robotyki), za dwa lata w Państwie Środka będzie pracować więcej robotów przemysłowych aniżeli w jakimkolwiek innym kraju świata, choć jeśli chodzi o ich liczbę na 10 tys. pracowników Chinom daleko jeszcze do światowej czołówki. Tę tworzą Korea Płd. (437 robotów na 10 tys. pracowników), Japonia (323), Niemcy (282) oraz Stany Zjednoczone (152).

Powodem chińskiego przyśpieszenia w tej dziedzinie nie jest brak siły roboczej, lecz jej rosnące oczekiwania płacowe oraz powolny, aczkolwiek systematyczny spadek liczby osób pracujących (371 tys. w skali roku). Ma to związek z procesami demograficznymi – starzeniem się społeczeństwa oraz rosnącymi aspiracjami płacowymi robotników (także sezonowych, poszukujących bardziej znośnych warunków pracy, które nie niszczą zdrowia).

>>> Czytaj też: Roboty zmieniają prawa ekonomii. Mechanizacja jest wrogiem człowieka

Praca coraz droższa

Presja płacowa w Chinach nasila się już od kilku lat. Jak podaje portal business.asiaone.com, z ankiet przeprowadzonych wśród chińskich pracowników wynika, że 69 proc. będzie się w 2015 roku domagać podwyżek płac, 23 proc. zastanawia się nad negocjowaniem stawki, a tylko 8 proc. twierdzi, iż nie będzie tego robić.

W 2014 roku w 19 regionach Państwa Środka płace wzrosły średnio o 14,1 proc. – podaje Ministerstwo Zasobów Ludzkich i Zabezpieczenia Społecznego. Wzrost tempa płac minimalnych jest obecnie szybszy od średniej dynamiki PKB. W kończącej się w tym roku pięciolatce Chiny osiągną średnioroczny 13-proc. wzrost płacy minimalnej. Przed rokiem najwyższą średnią miesięczną płacę minimalną odnotowano w Szanghaju – 1820 juanów (około 300 dol.).

Wzrasta również odsetek ludzi kształcących się, którzy nie zamierzają po skończeniu szkoły od razu zatrudniać się w fabryce.

Wobec płacowych wyzwań chińskie firmy – w większości od lat nastawione na produkcję eksportową – zdały sobie sprawę, że aby utrzymać się na rynku i nadal tanio wytwarzać, muszą w większym stopniu niż dotąd postawić na automatyzację i robotyzację produkcji.

– Jest ona do 10 razy wydajniejsza od ręcznej – twierdzi na łamach „Beijing Review Business” Ha Enjing, szef promocji czołowej w branży robotów firmy Siasun ze wschodniej prowincji Zhejiang.

Szybki rozwój robotyki w Chinach pobudzają w głównej mierze rosnące w ostatnich latach koszty pracy. To one wywołały wzrost popytu na roboty przemysłowe oraz inteligentną automatykę. Według China Robot Industry Alliance roczny wzrost sprzedaży tych urządzeń w Chinach przekracza 30 proc.

Dun Xiangming, cytowany przez magazyn „Oriental Outlook” ekspert od robotyki w Shanghai Jiaoton University, prognozuje, że główną całkowicie zrobotyzowaną branżą w Chinach będzie przemysł motoryzacyjny. Kolejne to przemysł spożywczy, chemiczny, tworzyw sztucznych, gumowy i metalurgiczny. Roboty zdominują również produkcję sprzętu AGD oraz telefonów komórkowych i smartfonów. Branże te staną się największym potencjalnym rynkiem dla robotów w Chinach – uważa ekspert.

Według Instytutu Przemysłowego GaoGong Robotics w Państwie Środka działa obecnie 428 przedsiębiorstw związanych z wytwarzanie robotów, osprzętem i oprogramowaniem. Tylko w pierwszych trzech kwartałach 2014 roku powstało 175 nowych, ale większość nie ma własnych laboratoriów badawczych i jednostek rozwojowych. Produkują roboty do montażu przemysłowego w oparciu o kopiowanie zagranicznych urządzeń.

>>> Czytaj też: Sztuczna inteligencja coraz większym zagrożeniem. Czy roboty powinny mieć sumienie?

Technologie ciągle zachodnie

Zdaniem prof. Wanga Tianmiao z Instytutu Robotyki Uniwersytetu Beihang w Pekinie chińskie roboty to w większości proste urządzenia pozbawione zaawansowanego oprogramowania i aplikacji, a to właśnie stopień ich skomplikowania decyduje o technologicznej sile i gwarantuje wysoki zysk przy sprzedaży.

Czołowi chińscy producenci robotów, tacy jak wspomniany Siasun, są skazani na import ważniejszych komponentów (reduktory, kontrolery elektroniczne, siłowniki elektryczne). To pokazuje m.in., dlaczego Chinom tak bardzo zależy na zachodnich zaawansowanych technologiach i zniesieniu embarga handlowego na wiele z nich. Uzależnienie chińskiego sektora robotyki od zagranicznych rozwiniętych technologii potwierdza w „Beijing Review Business” Wang Weiming, wysoki urzędnik chińskiego Ministerstwa Przemysłu i Technologii Informacyjnych.

Od czego jest jednak w Chinach centralny rząd i ustalane przez niego priorytety? To z tej strony przemysł robotyki otrzyma główne wsparcie. Program rozpisany do 2020 zakłada konsolidację i powstanie trzech, pięciu wiodących przedsiębiorstw, które będą w stanie konkurować na światowym rynku robotów przemysłowych. Ma je wspierać 10 klastrów przemysłowych nastawionych wyłącznie na tę branżę. Pozwoli to Chinom osiągnąć do końca obecnej dekady nasycenie robotami na poziomie 100 maszyn na 10 tys. pracowników.

Media w Chinach piszą – cytując słowa szefa państwa Xi Jinpinga – o nadchodzącej w Chinach nowej rewolucji przemysłowej. Ma się ona dokonać we wciąż zacofanej branży robotyki, która da nowy impuls całej chińskiej gospodarce, zwłaszcza przemysłowi. Wejdzie on dzięki temu „na bardziej zaawansowany technologicznie poziom”, a nie da się tego osiągnąć wyłącznie w oparciu o tanią, lecz słabo wykwalifikowaną siłę roboczą, która przestaje być tania. Chińczycy mają w zwyczaju do takich strategicznych spraw podchodzić planowo i metodycznie, zatem role dla poszczególnych ministerstw, agend rządowych, instytutów naukowych, uczelni technicznych oraz przedsiębiorstw zostały dokładnie rozpisywano i wiadomo, kto się będzie, czym zajmował. Wszystko ma oczywiście polityczną parafę, jaką są stosowne zapisy w planie pięcioletnim dla robotyki.

Naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie prognozują, że w ciągu najbliższych 10–20 lat zniknie 700 zawodów – człowieka zastąpią przez coraz bardziej „inteligentne” maszyny. Pocieszeniem jest to, że choć roboty mogą pracować na okrągło, też się psują i ktoś je będzie musiał naprawiać.