Kiedy premier Japonii Shinzo Abe przedstawił swój program gospodarczy „trzech strzał” na przełomie 2012 i 2013 r., wydarzenie to stało się tematem nagłówków na całym świecie. W istocie Abe znalazł się nawet na okładce magazynu Time.

Niewiele osób jednak wydaje się wiedzieć, dlaczego program bodźców gospodarczych nazwano akurat programem „trzech strzał”. Nazwa ta jest bardzo stara i pochodzi z czasów Motonariego Mori (1497–1571), potężnego feudalnego władcy Zachodniego Chugoku.

Motonari miał trzech synów; byli to: Takamoto Mori, Motoharu Kikkawa i Takakage Kobajakawa. Ojciec zachęcał ich do współpracy na rzecz klanu Mori.

Mówi się, że pewnego dnia wręczył każdemu ze swych synów po jednej strzale i kazał im je złamać. Gdy już każdy z nich to zrobił, Motonari wyjął trzy strzały i kazał synom złamać wszystkie trzy naraz. Jak głosi powtarzana do dziś legenda, kiedy synowie nie byli w stanie tego zrobić, Motonari wyjaśnił, że złamanie jednej strzały jest proste, trudno jest jednak złamać wiązkę trzech strzał.

Można łatwo dostrzec, dlaczego legenda ta pasuje do strategii Abego, jednak obecnie, w 2015 r., coraz bardziej widać, że „plan” Japonii to w istocie strategia „jednej strzały”... a co za tym idzie, wiąże się z ryzykiem porażki.

Reklama

>>> Polecamy: Chińczycy chcą przejąć Polbank. Powalczą z PZU

Bilans Abenomiki: egzamin zaliczony, jednak konieczna jest znaczna poprawa

Już niedługo będzie można przestać mówić o ryzyku deflacji, co nie oznacza, że choć w połowie przybliżyliśmy się do przyjętego celu, tj. inflacji na poziomie 2% w skali roku. Inflacja bazowa jest nadal niska; w 2014 r. spadła do 1,8%, a w 2015 r. do 1,0%, i to pomimo najbardziej agresywnej polityki pieniężnej we współczesnej historii (luzowania ilościowego i jakościowego).

Słaby JPY zapewnił wsparcie dla eksportu, co poprawiło saldo zarówno na rachunku handlowym, jak i na rachunku bieżącym. Przyczynił się jednak również do wzrostu cen krajowych w przypadku przedsiębiorstw nieeksportowych (a przede wszystkim dla japońskich konsumentów, którzy pozostają w defensywie).

W perspektywie długoterminowej przewidywane maksymalne tempo wzrostu wyniesie 1%; takie „ograniczenie prędkości” jest wynikiem braku realnych reform.

Saxo Bank jest przekonany, że globalny cykl stóp procentowych w ciągu najbliższych dwóch-trzech kwartałów okaże się krokiem w kierunku zmiany stulecia dotyczącej wzrostu stóp procentowych. Krańcowy koszt kapitału zacznie rosnąć i powróci koniunktura gospodarcza.

Za katalizator posłuży, jak zwykle, amerykańska Rezerwa Federalna, która we wrześniu rozpocznie wdrażanie programu normalizacji. Ruch ten uzyska również wsparcie ze strony Chin w postaci nowego Jedwabnego Szlaku i konieczności wykorzystania rezerw walutowych, a zatem należy dorzucić tu „premię terminową” (tj. fakt, iż przewidywany poziom inflacji w czasie będzie również rosnąć do bardziej normalnych poziomów).

To połączenie sprawi, że konieczny będzie nowy mandat, u którego podstaw leżeć będzie produktywność, wzrost imigracji i konkurencji w Japonii. Epoka grania na zwłokę już się kończy.

W styczniu 2015 r. minimalna rentowność dziesięcioletnich japońskich obligacji rządowych wyniosła 20 punktów bazowych – obecnie rentowność ta wynosi 50 punktów bazowych. Wzrost o 30 punktów bazowych – to nie brzmi zbyt imponująco, jednak dla gospodarki o niemal zerowym wzroście to ciężka walka wymagająca dalszych zmian wpływających na społeczeństwo japońskie.

Procesowi wyjścia z deflacji towarzyszy słaby wzrost i „reformy w spowolnionym tempie”, które już wkrótce zaczną pełnić funkcję hamującą (ze względu na windowanie kosztów finansowania), nie można zatem uznawać tego za oznakę ogólnej poprawy.

Społeczeństwo japońskie wyjątkowo dobrze poradziło sobie z tak długim okresem słabego wzrostu i deflacji. Moim zdaniem sposób, w jaki Japonia zdała ten egzamin, będzie podawany za wzór dla dalszych pokoleń: nie miały miejsca żadne niepokoje społeczne, a fundamentami społeczeństwa były inkluzywność, tradycja i wartości rodzinne.

Japońska reakcja na tsunami już na zawsze wyznaczyła standard jednoczenia się narodu i radzenia sobie w obliczu kryzysu, jednak tak stoickie podejście również stanowi część problemu. Zmiany dokonują się powoli i bardzo często opierają się na strategii „dwóch kroków naprzód, jednego w tył”.

Przedsiębiorstwa tkwią w sieci wzajemnych powiązań, MŚP-zombie opóźniają wzrost, a w polityce mogą się zmienić twarze, ale nie ogólny kierunek.

Stare lekarstwo w nowych butelkach

Shinzo Abe kreował się na patriotę i składał zbyt wiele obietnic dotyczących reform. Wiemy już, że „Abenomika” nie stanowiła gospodarczej „trzeciej drogi” - oferowała jedynie stare lekarstwo w nowych butelkach.

Może wynika to z faktu, iż głównym celem Abego była zmiana konstytucji - konstytucji sporządzonej przez Amerykanów pod przewodnictwem generała MacArthura w 1946 r.! Można zrozumieć, dlaczego Abe chce to zmienić, jednak próba wpływania na wyborców poprzez eksperymentowanie z gospodarką najprawdopodobniej była błędem.

Dobra wiadomość jest taka, że „Japan Inc.” uczy się na błędach i stopniowo się otwiera. Spółki japońskie dążą obecnie do podwyższenia wartości udziałowej poprzez transakcje buy-back.

Nikkei odnotowuje wyjątkowo dobre wyniki, nawet do 17% w ujęciu rok do dnia... jednak aby zrozumieć pełen zakres wymaganych reform, należy przyjrzeć się temu wykresowi:

Wzrost gospodarczy w Japonii osiągnął szczytową wartość w latach 1997-1998, odnotował nowe maksimum w latach 2006-2007, jednak nadal znajduje się poniżej poziomu z 1997 r.

Podsumowując, sytuacja w Japonii jest zła, ale nie beznadziejna. Kraj ten sprosta bieżącym wyzwaniom i odegra właściwą rolę na światowej scenie gospodarczej, wątpię jednak, by strategia „trzech strzał” się do tego przyczyniła.

Problem z tą legendą polega na tym, że wydarzenia, na których bazuje, najprawdopodobniej w ogóle nie miały miejsca. Ponadto, syn przedwcześnie zmarł – a zatem, być może, długoterminowym rozwiązaniem dla Japonii byłoby pogodzenie się z faktem, iż zamknięte społeczeństwo było dobre w czasach powojennych, jednak obecnie, w wyścigu z maszynami – na rynku globalnym – postęp wymaga imigracji, otwartości, odwagi i strategii.

Moim zdaniem, Japonia jest na to gotowa, najpierw jednak musimy połamać trochę strzał i opracować cele oparte na teraźniejszości, nie na legendach z XV wieku.

Przewiduję, że para USD/JPY osiągnie poziom 125,00/127,00, Nikkei do grudnia ustabilizuje się w skali roku, a aktywami generującymi najwyższy zwrot będą złoto i srebro (moja prognoza na temat ceny złota? 1 425 USD za uncję).