W trakcie budowy inwestor zastępczy niewłaściwie nadzorował prace budowlane: inspektorzy nie zawsze byli obecni na miejscu budowy, brakowało reakcji na zgłaszane usterki, wadliwie prowadzono dokumentację budowlaną.Doszło do wadliwego wykonania pasa startowego, udzielania zamówień publicznych z naruszeniem przepisów prawa czy też do niegospodarnego wydatkowania pieniędzy.

W wyniku pojawienia się odprysków na nawierzchni pasa startowego lotnisko zostało wyłączone z komercyjnej eksploatacji na niemal sześć miesięcy. Niestaranne przygotowanie dokumentacji przetargowej doprowadziło do koniecznością zawarcia z dotychczasowym wykonawcą kolejnych dwóch umów na roboty dodatkowe, na które spółka wydała ponad 5 mln złotych.

>>> Czytaj też: Bycie miłym się opłaca. Zyski Ryanaira szybują w górę

Mazowiecki Port Lotniczy zawierał umowy obejmujące zadania należące do inwestora zastępczego z innymi podmiotami. Wszystkie dotyczyły nadzoru nad robotami, objętymi już nadzorem inwestora zastępczego. Na tego rodzaju umowy spółka wydała ponad 500 tysięcy złotych.

Reklama

NIK zwrócił też uwagę na działania nadzoru budowlanego, którego pracownicy ograniczyli się do wydania warunkowego pozwolenia na użytkowanie pasa startowego lotniska w Modlinie, nie sprawdzając przez kilka miesięcy, czy i jak zarządca lotniska realizuje warunki określone w decyzji.

Zarząd Portu lotniczego w Modlinie odpiera zarzuty Najwyższej Izby Kontroli. Nie zgadzamy się z raportem Najwyższej Izby Kontroli - powiedział Marek Miesztalski, Skarbnik Mazowsza i przewodniczący rady nadzorczej lotniska. "Budowa portu lotniczego była wielokrotnie sprawdzana przez różne instytucje: CBA, prokuraturę, Urząd Zamówień Publicznych, Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Programów Unijnych. Żadna z tych kontroli nie wskazała na nieprawidłowości" - powiedział Miesztalski.

Zarząd Portu lotniczego zgłosił zastrzeżenia do raportu i - jak twierdzi - wszystkie udokumentował.