Widmo bankructwa Grecji i opuszczenia strefy euro przez ten kraj staje się coraz bardziej realne. By uniknąć takiego scenariusza, Grecy potrzebują ponad 7 miliardów euro.

Wczoraj fiaskiem zakończyły się rozmowy ministrów finansów państw eurolandu w sprawie pożyczki dla Grecji.

Przewodniczący Donald Tusk w związku z coraz bardziej prawdopodobnym scenariuszem "Grexitu" zwołał na poniedziałek nadzwyczajny szczyt przywódców państw strefy euro.

Z kolei premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że tego samego dnia odbędzie się spotkanie specjalnego zespołu kryzysowego. Mają być na nim ministrowie finansów i spraw zagranicznych, a także prezes Narodowego Banku Polskiego. "Będziemy mówić o ewentualnych konsekwencjach, ale mam nadzieję, że to nieszczęście się nie wydarzy" - mówiła Kopacz. Premier podkreślała, że choć Polska nie ma euro, to jest członkiem Unii Europejskiej i musi być przygotowana na ewentualne perturbacje spowodowane "Grexitem".

Problemy finansowe w Grecji stwarzają ryzyko dla stabilności w całej Unii, w tym także dla Polski. Powiedział o tym w Luksemburgu minister finansów Mateusz Szczurek. Podkreślił jednak, że nasz kraj jest przygotowany na chaos związany z bankructwem Grecji.

Reklama

Wymienił dobry stan polskich finansów publicznych i odpowiedni poziom długu publicznego. "Mamy kilkadziesiąt miliardów złotych dostępne, gdyby zaburzenia na rynkach finansowych przekładały się na ceny polskich obligacji" - powiedział minister finansów. Jednocześnie podkreślił, że "Polska ma także stabilny system bankowy (...) czego dowodem jest spokój na rynkach finansowych". "To jest najlepsze zabezpieczenie wobec trudności w strefie euro i trudności w Grecji" - dodał minister.

Mateusz Szczurek powiedział, że sytuacja w Grecji jest cały czas monitorowana przez rząd, bank centralny i komisję nadzoru finansowego.

Ewentualna niewypłacalność Grecji wobec wierzycieli może osłabić euro oraz złotówkę. Zdaniem analityków, kompromis i porozumienie będą zaś oznaczały umocnienie europejskiej oraz polskiej waluty.

Analityk walutowy portalu Cinkciarz.pl, Marcin Lipka wyjaśnia, że inwestorzy wciąż wierzą w porozumienie między Atenami, Brukselą i Berlinem. Kompromis uspokoiłby sytuację na rynku walutowym. Ekspert szacuje, że porozumienie wzmocniłoby złotówkę wobec głównych walut o 2 - 3 grosze. W dłuższym terminie polska waluta powinna się lekko wzmacniać, także wobec franka szwajcarskiego.

Ekspert powiedział IAR, że brak porozumienia oznaczałby osłabienie europejskiej waluty przede wszystkim do dolara amerykańskiego, franka szwajcarskiego i funta brytyjskiego. Złotówka straciłaby do wszystkich walut. Najmniej do słabego euro, ale więcej wobec dolara, funta i franka szwajcarskiego. Strata mogłaby sięgnąć nawet kilkunastu groszy. Analityk ocenia, że największe zawirowania nastąpiłyby kilka dni po ogłoszeniu niewypłacalności Grecji.

Taniejący złoty i drożejące polskie obligacje. Takie będą pierwsze skutki dla Polski ewentualnego bankructwa Grecji - ocenił ekonomista PKO BP Mariusz Adamiak. Szef biura strategii rynkowych dodał, że w dłuższej perspektywie prawdziwe problemy będą mieć nasi eksporterzy.

W najbliższy poniedziałek w Brukseli odbędzie się nadzwyczajny szczyt przywódców państw posiadających wspólną europejską walutę. Mariusz Adamiak wskazywał, że mimo iż nas przy stole negocjacyjnym nie będzie, to efekty rozmów mają wpływ na sytuacje nad Wisłą. Jak mówił, Polska jest bardzo zintegrowana ze strefą euro, więc wszelkie problemy eurolandu przekładają się w dużym stopniu na naszą gospodarkę. W jego ocenie, Grecja sama w sobie nie stanowi wielkiego kłopotu, bo całe jej zadłużenie to 3-4 proc. PKB eurolandu. Ale gdyby Grecja opuściła strefę euro, to pojawiłoby się pytanie o trwałość strefy.

Ekspert dodał, że w krótkim okresie wyjście Grecji może oznaczać wzrost ceny euro. Jednak, w jego ocenie nie będzie on zbyt dynamiczny, bo polska gospodarka jest odporna na wstrząsy, a poza tym jest obecnie w dobrym stanie.
Szef Komisji Europejskiej konsultuje się z unijnymi przywódcami przed szczytem krajów strefy euro dotyczącym Grecji. Nadzwyczajne spotkanie zaplanowano na najbliższy poniedziałek, by przełamać impas w rozmowach na temat programu pomocowego dla Aten. Kompromisu, który odblokowałby kolejną transzę pieniędzy dla Grecji dotychczas nie udało się osiągnąć, mimo ponad czteromiesięcznych negocjacji.


Rzecznik Komisji Margaritis Schinas powiedział, że przewodniczący Juncker od rana miał serię rozmów z unijnymi liderami zaangażowanymi w negocjacje z Grecją. "Konsultował się on już z kanclerz Niemiec, prezydentem Francji, premierem Holandii. Będzie też rozmawiał dziś i w weekend z premierem Grecji” - powiedział Schinas. Jak dodał, Komisja Europejska ma jeden cel - by Grecja była stabilnym, prosperującym krajem, zdolnym do tego, by tworzyć miejsca pracy, a także, by wywiązywała się ze swoich międzynarodowych zobowiązań i pozostała częścią strefy euro.

Grecy zaczęli się poważnie obawiać bankructwa kraju. Wypłacają gotówkę z banków, ale bankomaty działają - uspokajał w rozmowie z IAR ateński analityk Yannis Koutsomitis. Szef greckiego rządu zapewnił dziś, że osiągnie porozumienie z wierzycielami i kraj pozostanie w strefie euro.

Yannis Koutsomitis podkreślał, że wczoraj wieczorem kilkanaście tysięcy obywateli protestowało przed gmachem parlamentu wobec dotychczasowych negocjacji prowadzonych przez Aleksisa Tsiprasa." Ludzie na poważnie zaczęli się obawiać braku porozumienia i bankructwa kraju. Obywatele czują strach przed wyjściem Grecji ze strefy euro." - przekonywał analityk.

Yannis Koutsomitis dodał, że tylko od poniedziałku do wczoraj Grecy wypłacili ze swoich kont ponad 3 miliardy euro oszczędności. Ekspert zaznaczył, że bankomaty w kraju bez problemu funkcjonują. "Banki są pełne pieniędzy. Nie ma problemów z wypłatami gotówki. Uważam, że decydujący będzie poniedziałek. Jeśli do tego czasu nie dojdzie do porozumienia, to od wtorku banki mogą mieć wielki problem" - mówił.

Już dziś Europejski Bank Centralny ma specjalne posiedzenie związane z malejącą płynnością w greckich bankach. Dyskutowana będzie kwestia zwiększenia awaryjnej linii kredytowej dla greckiego banku centralnego o 3 mld euro.

>>> Czytaj też: Co by się stało, gdyby Grecja zbankrutowała?