Skutki niewypłacalności Grecji są trudne do przewidzenia - ocenia prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka.

Wczorajszy szczyt z udziałem przywódców państw strefy euro w Brukseli nie przyniósł rozstrzygnięć. Wciąż jest jednak nadzieja na porozumienie.

Marek Belka podkreśla, że w razie braku ugody można się spodziewać zawirowań na rynkach finansowych, choć nie wiadomo dokładnie jakich. Prezes NBP wskazuje, że bankructwo Grecji mogłoby spowodować wzrost kosztu obsługi długu. Podkreśla jednak, że na razie nie należy się tym martwić, bo minister finansów ma około 60 miliardów złotych zapasu płynnościowego i przez kilka miesięcy mógłby nie dokonywać emisji obligacji.

Marek Belka zapewnił też, że bank centralny jest gotowy do obrony kursu polskiej waluty dzięki rezerwom walutowym sięgającym 100 miliardów euro. Prezes dodał, że podstawowym zabezpieczeniem dla Polski jest silna i stabilna gospodarka. Dlatego nie wyklucza, że w razie turbulencji może wręcz nastąpić napływ kapitału do Polski i umocnienie złotego.

W środę kolejną próbę osiągnięcia porozumienia podejmą ministrowie finansów strefy euro, a dzień później ewentualny kompromis zatwierdzą liderzy eurolandu. Do tego czasu, eksperci mają przeanalizować plan reform i oszczędności przysłany przez rząd w Atenach. Od tych propozycji międzynarodowi pożyczkodawcy uzależniają zgodę na wypłatę Grecji ponad siedmiu miliardów euro.

Reklama

>>> Polecamy: Rodzi się nowa superpotęga? Zobacz, kto może dołączyć do grona światowych mocarstw