Chińczycy wyrazili zarówno zainteresowanie w partycypowaniu finansowania polskiej infrastruktury i równie dużą ciekawość jeśli chodzi o działalność naszych funduszy inwestycyjnych. Trzeci, bardzo ważny obszar to wsparcie wymiany handlowej - mówi Dariusz Kacprzyk, prezes BGK.

Panie prezesie, za Panem bardzo ciekawa wizyta w Pekinie. BGK podpisało list z Industrial and Commercial Bank of China. Co znajduje się w tym liście i jakie są Pana oczekiwania w kwestii współpracy z największym bankiem świata?

Wiele dla nas znaczy już sam fakt, że chiński bank zechciał się pochylić nad jakąkolwiek umową z nami. Ten list jest dla nas przełomowym wydarzeniem i wyrazem woli poszukiwania wspólnych możliwości. O tym, że Chińczycy także podeszli do tego z należytą powagą świadczy fakt, że na spotkaniu bank reprezentował pierwszy wiceprezes.

O jakich pieniądzach mówimy i jakiej perspektywie?

Nie mówimy o żadnych konkretnych pieniądzach. Mówimy o działaniach w kilku obszarach. Chińczycy wyrazili zarówno zainteresowanie w partycypowaniu finansowania polskiej infrastruktury i równie dużą ciekawość jeśli chodzi o działalność naszych funduszy inwestycyjnych. Trzeci, bardzo ważny obszar to wsparcie wymiany handlowej. A wiadomo, że im lepsze relacje i większe zaufanie tym łatwiejsze będą rozliczenia transakcji w handlu pomiędzy Polską, a Chinami.

Reklama

Takie wsparcie ma polegać na tym, że wy dajecie gwarancje polskim eksporterom do Chin, a oni robią to samo ze swoimi?

To jest po pierwsze kwestia takich gwarancji, ale po drugie kwestia instrumentów takich jak chociażby akredytywa. Ona wymaga wyrażenia zaufania do siebie nawzajem, poprzez linie kredytowe.

Chińczycy traktują wejście w fundusze jako inwestycje kapitałową czy jako działania strategiczne?

Wiceprezes ICBC wyraził nadzieję, że międzynarodowa działalność tego banku będzie rosła. Na razie stanowi ona 5 proc. całej działalności biznesowej. Cieszę się, że Polska znajduje się na liście krajów, w których bank chce tą działalność zdywersyfikować. Nie padały żadne konkretne kwoty, ale wierzę że jest to dobry początek. W naszych rękach jest to, by to dobrze wykorzystać.

Myśli Pan że Chińczycy chcą zmazać plamę, którą pozostawił po sobie Covec? Czy liczą na jakieś nowe otwarcie?

Nie mam o tym pojęcia i nie chciałbym tych kwestii komentować. Dla mnie ważne jest to, że instytucja które ma ogromne zasoby kapitałowe, wyraża zainteresowanie niewielkim rynkiem z perspektywy chińskiej.

A myśli Pan, że w dłuższym terminie kapitał z Chin pomoże nam zasypać dziurę, która powstanie po tym jak przestaniemy dostawać pieniądze z Unii Europejskiej?

Moim zadaniem jest zapewnienie rozwoju polskiej gospodarki. Dla mnie kapitał nie ma narodowości. Ważne jest to by pieniądze potrzebne na kluczowe inwestycje w Polsce się znalazły. Każdy inwestor, który będzie mógł zastąpić mnie w określonej działalności będzie oznaczał mniejsze koszty funkcjonowania, bo wtedy ja będę ściągał mniej pieniędzy z rynku.

Ale potencjał tej współpracy może być porównywalny z tym, czym dla polskiej infrastruktury były fundusze unijne?

Trudno powiedzieć. Rozmawiając z osobami, które zajmują się Chinami, słyszę że trudno spodziewać się znaczącej skali na samym początku współpracy. Wątpię, by z dnia na dzień zalała nas ogromna ilość pieniędzy.

Czyli to wielki tort, który będziemy jeść małą łyżeczką.

Musimy uważać, by pierwsze smaki trafiły w gusta drugiej strony. Jeśli trafią będziemy mogli się spodziewać, że inwestorów przybędzie.

W czerwcu MSP miało podjąć decyzję o dokapitalizowaniu BGK. Czy w związku ze zmianami w resorcie będzie jakieś opóźnienie w tej kwestii?

Nic mi nie wiadomo, by miały nastąpić jakieś znaczące z naszego punktu widzenia zmiany. Dokapitalizowanie jest potrzebne ze względu na naszą aktywność w zakresie funduszy. A ponieważ zrealizowaliśmy nasze zadanie związane z zawarciem trójstronnej umowy pomiędzy PIR, BGK i TFI BGK, teraz musimy to zmaterializować i zasilić fundusze pieniędzmi.

Jaką kwotą i skąd?

Dostawcą pieniędzy będzie Skarb Państwa i to on zdecyduje skąd weźmie pieniądze. Ja się spodziewam kwoty 10 cyfrowej i to będzie więcej niż jedynka z przodu.

Czyli 6 miliardów, mówi Pan.

Na tym etapie nie potrzeba takich środków, ale być może docelowo będziemy rozmawiali o podobnych kwotach.

A w jaki sposób docelowo będzie wyglądała relacja PIR, BGK i ARP?

Na dziś reguluje to umowa między nami, PIR-em i TFI. Nic się nie zmieni jeśli chodzi o strukturę właścicielską.

Pan jest bardzo skromnym człowiekiem, ale tak naprawdę przeprowadził Pan rewolucję w funkcjonowaniu BGK. Rewolucja wydarzyła się też w funkcjonowaniu ARP. Jak według Pana powinien wyglądać docelowy system wsparcia polskiej gospodarki i samej innowacyjności w polskiej gospodarce?

Moim zdaniem jest za dużo podmiotów, które zajmują się podobnymi rzeczami i niepotrzebnie konkurują ze sobą. Rozproszenie pieniędzy między nimi nie jest dobre. Nam na szczęście udało się wypracować dobre zrozumienie z Agencją Rozwoju Przemysłu. Staramy się unikać płaszczyzn, w których moglibyśmy wchodzić sobie w drogę i jednocześnie wykorzystujemy różnorodność.

Czy wyobraża Pan sobie kiedyś PARP, ARP, BGK, PIR i NCBiR współpracujące w jednej strukturze?

Myślę, że to jest melodia przyszłości. W tej chwili ważniejsze jest to, by zamiast skupiać się na zmianach strukturalnych i organizacyjnych, dobrze współpracować.

W debacie o współpracy instytucji publicznych z biznesem w kwestii promowania polskich spółek za granicą, pojawia się pomysł, by wzorem niemieckim wprowadzić obowiązkowy samorząd dla przedsiębiorców. Co Pan myśli o tej idei?

Nie wiem czy obowiązkowe samorządy byłyby dobrym rozwiązaniem. Jeśli nie ma dobrej woli i poczucia, że coś może wygenerować wartość dodaną to ja trzymałbym się od tego z daleka.