Nathan Smith, jeden z prominentnych działaczy TNM, który sam określa się mianem „ministra spraw zagranicznych” Teksasu, miał uczestniczyć w międzynarodowej konferencji z udziałem skrajnie prawicowych ugrupowań politycznych, która wiosną tego roku odbyła się w Sankt Petersburgu.

W czasie spotkania Smith zasugerował, że Texas National Moment jest dziś wspierany przez ponad 250 tysięcy osób, wliczając w to „wszystkich Teksańczyków, którzy służą w amerykańskiej armii”. Jego zdaniem żołnierze ci „identyfikują się przede wszystkim z Teksasem”, ale są zmuszani do pozostania Amerykanami. Smith miał również dodać, że obowiązującym w USA ustrojem jest „dyktatura, a nie demokracja”.

Słowa Smitha bardzo szybko zostały podchwycone przez niesławna kremlowską „fabrykę trolli” (chodzi o firmę, która, jak twierdzą rosyjscy dziennikarze, zajmuje się propagowaniem w internecie putinowskiej wizji Rosji i świataczytaj więcej na ten temat). Dosłownie w ciągu kilku dni rosyjską sieć obiegły informacje o dążeniach Teksasu do niepodległości i o „amerykańskiej dyktaturze”.

Reklama

>>> Czytaj też: Socjalna Kalifornia dogania wolnorynkowy Teksas

Wspieranie separatystycznych dążeń Teksasu to jednak nie tylko domena „internetowych” trolli, ale i najważniejszych rosyjskich przywódców. Wystarczy wspomnieć słowa prezydenta Władimira Putina, który podczas orędzia do narodu wygłoszonego w grudniu 2014 bronił decyzji o dokonaniu aneksji Krymu przez Rosję. Putin zasugerował wówczas, że tak jak Stany Zjednoczone mogły „zagarnąć” Teksas od Meksyku, tak również Rosja ma prawo do rozporządzania swoim integralnym terytorium. Rosyjski prezydent nie wspomniał jednak, że Teksas samodzielnie odłączył się od Meksyku w 1836 roku, ustanawiając Republikę Teksasu. Było to 10 lat przed głosowaniem. na mocy którego region ten przyłączył się do USA.

>>> Czytaj też: Szczelinowanie mogło spowodować trzęsienia ziemi w Teksasie

Zdaniem Casey Michela, Teksas nie jest jedynym „spornym terytorium”, którego separatystyczne dążenia są po cichu wspierane przez Moskwę. W tym miejscu amerykański dziennikarz wymienia również Szkocję, Wenecję oraz Katalonię.

Jednak to właśnie amerykański stan ma być „oczkiem w głowie” dla kremlowskiej propagandy i samego Władimira Putina. Przykład Teksasu z jednej strony pozwala bowiem uzasadnić rosyjską aneksję Krymu. Z drugiej zaś strony zachęca ruchy separatystyczne do głośniejszego artykułowania swoich żądań wobec federalnych władz USA.