Janusz Malinowski wraca gry. Był prezes PKP Intercity znalazł się w zarządzie Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, które przejmuje rynek Przewozów Regionalnych. Będzie odpowiadał m.in. za zakupy taborowe.
W zarządzie Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej (ŁKA) Janusz Malinowski odpowiada za pion handlowy i finansowy oraz projekty strategiczne (formalnie jest członkiem zarządu). To zwrot akcji po tym, jak w styczniu ubiegłego roku został odwołany z funkcji prezesa PKP Intercity. Mimo że Janusz Malinowski jako jeden z nielicznych prezesów zachował stanowisko po objęciu sterów w 2012 r. w Grupie PKP przez Jakuba Karnowskiego, to nie było mu po drodze ze środowiskiem bankomatów.
W oficjalnym komunikacie PKP poinformowały, że powodem odwołania była „utrata zaufania”, tym samym zatrzaskując przed Januszem Malinowskim drzwi do spółek tej grupy. Ale nie wszystkie pociągi to PKP – tak głosi nawet reklama kolejowego holdingu. Powrót Janusza Malinowskiego do kolejowego biznesu po zakończeniu zakazu konkurencji był oczekiwany, bo w światku kolejowym ma on opinię specjalisty.
– To człowiek z dużym doświadczeniem w zakresie eksploatacji i techniki kolejowej. Miał bardzo znaczący wkład w wydobycie PKP IC z zapaści taborowej w 2010 r., której symbolem były telewizyjne migawki z pasażerami wchodzącymi do wagonów przez okna – przypomina Jakub Majewski, prezes Fundacji Pro Kolej.
Janusz Malinowski to współautor wartego 6 mld zł programu inwestycyjnego PKP Intercity, którego podstawą są zakupy w sumie 60 pociągów Dart, Flirt i Pendolino. Tych ostatnich Malinowskiemu nie było dane „doholować” do inauguracji w grudniu 2014 r. Zrobił to jego następca Marcin Celejewski (dziś w LOT) w atmosferze sporu o homologację i pieniądze z kar umownych z francuskim Alstomem, który zakończy się w arbitrażu.
Reklama
– Gdyby nie tamta zmiana na fotelu prezesa PKP IC, proces dopuszczenia Pendolino do eksploatacji byłby mniej burzliwy – twierdzi Jakub Majewski.

>>> czytaj też: Państwa bałtyckie, Polska i Finlandia wspólnie zawalczą o finansowanie Rail Baltica [MAPA]

ŁKA to prężny samorządowy przewoźnik, który uruchamia już w sumie 122 kursy dziennie między miastami zatłoczonej aglomeracji łódzkiej, przejmując stopniowo rynek od Przewozów Regionalnych. Tabor stanowi 20 pociągów Flirt kupionych wraz z utrzymaniem w siedleckim zakładzie szwajcarskiego Stadlera za 510 mln zł.
– Na liniach przejętych od Przewozów, np. Łódź – Łowicz, obserwujemy przyrost liczby pasażerów. A będziemy walczyć o kolejnych. W planach na najbliższe miesiące mamy m.in. poszerzenie sieci sprzedaży i uruchomienie autobusowej komunikacji dowozowej na jednym bilecie – zapowiada Janusz Malinowski.
Do pracy w nowym gabinecie w siedzibie ŁKA Malinowski dojeżdża codziennie z rodzinnych Skierniewic pociągiem. A konkretnie Przewozami Regionalnymi – o godz. 6.40. W przyszłości jest możliwe, że będzie to robił składem pod własnym logo. Bo w planach jest objęcie obsługą ŁKA kolejnych miast, w tym Skierniewic. W ramach regionalnego programu operacyjnego marszałek Witold Stępień chce kupić dla ŁKA kolejnych 10 pociągów.
Malinowski jest absolwentem wydziału transportu Politechniki Radomskiej i zarządzania w transporcie kolejowym Politechniki Warszawskiej. Interesuje się piłką nożną, chodzi na mecze. Jest żonaty. Ma córkę, która kończy właśnie studia na Uniwersytecie Medycznym. ©?