- Już od pierwszych chwil stosowania grecka waluta straciłaby około 40 proc. w stosunku do dolara – wskazał Neil Jones, szef funduszy hedgingowych w londyńskim banku Mizuho – drachma na wejściu będzie miała najniższą możliwą wartość – powiedział Bloombergowi.

Wizja powrotu do własnej waluty jest na tyle realna, że analitycy z ING Group i banku Credit Agricole przeprowadzili symulacje, choć podkreślają, że nie jest to ich podstawowy scenariusz działania.

- Słabsza waluta wspomogłaby wzrost gospodarczy Grecji dzięki wzrostowi eksportu i przyciąganiu zagranicznych inwestycji - wskazuje Valentin Marinov, szef działu analityki walutowej w londyńskim oddziale Credit Agricole. Jednak jego zdaniem Grecja pozostanie w strefie euro – Powrót do własnej waluty byłby ogromnym ciosem dla gospodarki, głównie z powodu natychmiastowego spadku wartości waluty wobec dolara.

Reklama

- Nowa drachma w momencie wymiany warta byłaby jedno euro, ale natychmiast potem jej kurs w stosunku do wspólnej waluty spadłby o ok. 30%. Spowodowałoby to bankructwo wielu firm posiadających zadłużenie w euro i oczywiście niewypłacalność banków. Grecja natychmiast wpadłaby w recesję połączoną z wysoką inflacją - uważa Mariusz Adamiak dyrektor biura strategii rynkowych PKO BP - Po dwóch-trzech latach wyrzeczeń gospodarka miałaby dużą szansę wejść na ścieżkę trwałego wzrostu. Należy jednak wątpić czy populistyczny rząd, który doszedł do władzy pod hasłem „dość oszczędzania”, wykazałby się wystarczającą determinacją przy wprowadzaniu reform efektywnościowych. Raczej uległby presji społecznej i nakręcił spiralę płacowo-inflacyjną.

Nieodwracalne euro

Grecja była jednym z pierwszych krajów, które zdecydowały się na przyjęcie wspólnej waluty. Kraj zrezygnował z drachmy w 2001 roku. Unia Europejska nie przewiduje mechanizmów opuszczania strefy euro.

- To miał być nieodwracalny projekt, droga tylko w jedną stronę – uważa Neil Jones – Powrót do drachmy będzie długą, ciężką i wyboistą drogą.

Zdaniem Mariusza Adamiaka powrót Grecji do drachmy znacznie osłabiłby i tak pogrążoną w recesji gospodarkę Aten - Grecja po wprowadzeniu drachmy szybko upodobniłaby się do Argentyny, tyle że w gorszej wersji, bo bez Messiego - podsumowuje.