W poniedziałek zamknięto banki a przed bankomatami stacjami benzynowymi ustawiały się kolejki. Mieszkańcy kupowali supermarketach tyle makaronu i mąki, ile mogli unieść.

Po weekendowych wydarzeniach Grecy rzucili się na banki, by wybrać możliwie najwięcej środów. Według Agence France Presse obawiaja się wariantu cypryjskiego, gdzie państwo obłożyło podatkiem w wysokości 47,5 proc. środki powyżej 100 tys. euro przechowywane w cypryjskich bankach. Nakładając limit 60 euro na wypłaty z bankomatów premier Tsipras zapewnił rodaków, że ich środki są „całkowicie bezpieczne”.

An ATM screen in Greece pic.twitter.com/YLqhvlZsiE

— Corey Hutchins (@CoreyHutchins) czerwiec 27, 2015

Cytowany przez International Business Times Tony Korologos, mieszkaniec Utah na wakacjach w Atenach opisywał, jak bankomaty po kolei odrzucały karty ludzi czekających w kolejkach po pieniądze – Już od jakiegoś czasu pojawiały się plotki, że banki mają zostać zamknięte – powiedział – w końcu tak się stało.

Supermarket shelves in Athens today ahead of #Greferendum #Greece pic.twitter.com/bOIwTc0umF

— Azza (@Azzaalhassan) czerwiec 27, 2015

Reklama

Mieszkańcy Grecji obawiają się, że z powodu kryzysu może zabraknąć paliwa, dlatego masowo wykupują benzynę ze stacji.

Emerytury z policją

Według portalu Tovima dzienny limit wypłat gotówki z bankomatów może zostać obniżony do 20 euro, gdyż bankom wyczerpują się rezerwy z powodu ogromnego zapotrzebowania na wypłaty. Ministerstwo finansów wydało oficjalne oświadczenie w tej sprawie, dementujące plotki. Portal jednak wskazuje, że Europejski Bank Centralny naciskał, by limity wypłat były ograniczone do 20 euro, jednak greckie banki stawiły temu zdecydowany opór.

W wielu bankomatach zabrakło banknotów o nominale 20 euro. Emeryci i renciści, których zapewniano, że będą mogli wybrać 240 euro tygodniowo, decyzją Ministerstwa Finansów będą mogli wybrać tylko 120 euro. Wypłaty emerytur będą odbywały się pod eskortą policji w specjalnie wybranych placówkach banków.

Turyści cytowani przez serwis IBT wskazują, że połowa sklepów była zamknięta a restauracje, zazwyczaj wypełnione wieczorami po brzegi, teraz świecą pustką – Ludzie obawiają się przyszłości – uważa Teodor Fuchs, student medycyny na praskim Uniwersytecie Karola – Nie są w stanie planować przyszłości, bo nikt nie wie, jak kryzys się rozwinie.