W czwartek premier Grecji oraz minister finansów zapewnili swych rodaków, że porozumienie z wierzycielami zostanie zawarte 48 godzin po referendum, przypominając, żeby głosowali przeciwko reformom.



Nie wiadomo, czy spadek rentowności greckich obligacji poniżej 15 proc. był reakcją na te słowa. Ceny papierów wzrosły minimalnie i nie byłoby o czym mówić, gdyby jednocześnie nie nastąpiła mocna zwyżka rentowności obligacji Niemiec i większości innych państw europejskich. Ten ruch można interpretować jako przejaw obaw przed kłopotami. Być może chodziło o publikację szacunków MFW, z których wynika, że przedłużenie reanimacji Grecji wymagałoby redukcji zadłużenia, obniżenia oprocentowania pożyczek i wydłużenia okresu ich spłaty oraz 50 mld euro dodatkowej pomocy międzynarodowej. Gdyby nie wyjątkowe pogmatwanie w kwestiach negocjacji, można by odnieść wrażenie, że Grecja i MFW grają w jednej drużynie.

Mocno spadła także rentowność obligacji Szwecji, ale tu powodem była niespodziewana obniżka stóp procentowych z minus 0,25 do minus 0,35 proc. Ciekawostką jest fakt, że Riksbank swoją decyzję uzasadniał tym, że sytuacja w Grecji może utrudnić powrót inflacji do celu, wyznaczonego na poziomie 2 proc.

W piątek może być nerwowo z powodu oczekiwania na referendum w Grecji. Nie dość, że trudno przewidzieć wynik, to jeszcze trudniej ocenić jego konsekwencje. A niepewność nie jest tym, co rynki lubią najbardziej.

Reklama