Jeśli Grecy zagłosują na NIE w niedzielnym referendum, stanowisko ich rządu w negocjacjach z wierzycielami „dramatycznie” się osłabi. Tak twierdzi szef Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker.

Za trzy dni Grecy mają opowiedzieć się ZA lub PRZECIW propozycji porozumienia z międzynarodowymi instytucjami w sprawie przedłużenia programu pożyczkowego, który jednak i tak już wygasł. Premier Aleksis Tsipras przekonuje swoich rodaków, że jeśli zagłosują na NIE, ich rząd będzie miał silniejszą pozycję negocjacyjną w dalszych rozmowach o ewentualnej pożyczce.



Szef Komisji Europejskiej - który odniósł się do tego podczas konferencji z premierem Luksemburga Xavierem Bettelem - jest zupełnie innego zdania: „Jeśli Grecy zagłosują NIE zrobią wszystko tylko nie ułatwią negocjacji z Grecją. Zwycięstwo głosów na NIE sprawi , że pozycja negocjacyjna Grecji się dramatycznie osłabi” - powiedział Juncker.



W podobnym tonie mówił premier Luksemburga Xavier Bettel. Dodał on, że wynik referendum zadecyduje o „miejscu Grecji w Europie”. W środę ministrowie finansów strefy euro ustalili, że przed niedzielnym glosowaniem nie będzie żadnych rozmów ani w ramach eurogrupy, ani między greckimi władzami i unijnymi instytucjami na temat propozycji i środków finansowych, które mogłyby być udzielone Grecji.



Ostatni program kredytowy wygasł 30 czerwca. Grecki rząd stara się o nowy pakiet, ale będzie obwarowany warunkami, być może nawet ostrzejszymi od tych, które dotychczas Ateny odrzucały.

Reklama

>>> Polecamy: Grecy to darmozjady? Sami są sobie winni? Oto największe mity na temat greckiej katastrofy