Według brytyjskiego dziennika "The Guardian", w czasie ostatniej dekady niemieckie sieci supermarketów, Lidl i Kaufland, otrzymały blisko miliard dolarów kredytu od Banku Światowego i Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.

Pieniądze zostały przyznane na rozwój sieci w Europie Środkowej i Wschodniej, w tym Polsce, poprzez dostarczanie biednym konsumentom dobrej żywności po przystępnych cenach. „Taka polityka budzi bardzo poważne wątpliwości, w praktyce bowiem służy niekorzystnej dla krajowych producentów dominacji zagranicznych sieci dystrybucyjnych na polskim rynku” – ostrzega Marcin Kędzierski, ekspert ds. polityki gospodarczej Klubu Jagiellońskiego.

The Guardian zwraca uwagę na wątpliwości, jakie budzi polityka międzynarodowych instytucji finansowych ze względu na powszechną krytykę niemieckiej sieci w zakresie nieprzestrzegania praw pracowniczych. Poddaje również w wątpliwość celowość wspierania prywatnych sieci przez międzynarodowe instytucje publiczne, jakimi są BŚ i EBOiR. „Na przestrzeni ostatnich 20 lat wielokrotnie udowodniono fałszywość koncepcji, w której zastrzyk kapitału do międzynarodowej firm ma prowadzić do dobrego, stałego wzrostu na przestrzeni” – mówi cytowany w tekście Luiz Vieira, ekspert z Bretton Woods Project, brytyjskiego watchdoga analizującego politykę Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

>>> Czytaj też: Jak na zakupy, to tylko do Polski. Sąsiedzi wydają u nas miliardy

„The Guardian pisze z brytyjskiej perspektywy, nie dotyka więc najistotniejszego wątku: że w praktyce taka polityka kredytowa BŚ i EBOiR pomaga zagranicznym sieciom budować dominację na polskim rynku” – mówi Marcin Kędzierski. „Jeżeli, jak pisze brytyjski dziennik, faktycznie kredyt przyznany był w celu też w celu tworzenia miejsc pracy i otwarciu nowych rynków dla lokalnych producentów, to jest to argument absurdalny. Doskonale wiadomo, że zagraniczne sieci narzucają polskim producentom trudno warunki finansowe, wykorzystując właśnie dominującą pozycję na rynku”.

Reklama

„Musimy pamiętać, że rynek dystrybucji żywności jest zdominowany przez zagraniczne korporacje: jedynie 11 proc. tego rynku znajduje się w polskich rękach” – zwraca uwagę ekspert Klubu Jagiellońskiego. „Dotychczas głównym powodem dysproporcji wydawało się unikanie płacenia podatków w Polsce przez zagraniczne sieci, możliwe dzięki sprawnej optymalizacji podatkowej stosowanej przez wielkie korporacje. Bez wątpienia jednak również wsparcie publicznych instytucji międzynarodowych trudno uznać za uczciwą praktykę rynkową” – zwraca uwagę Kędzierski.

„Niemieckie sieci grupy Schwarz w minionym roku stały się największą firmą sektora supermarketów w Europie. The Guardian słusznie zwraca uwagę, że wbrew intencjom kredytodawców Lidl w Polsce wcale nie należy do najtańszych sieci. W tym kontekście argument o dostarczaniu taniej żywności biednym ludziom brzmi podwójnie bulwersująco: nie tylko świadczy o neokolonialnym stosunku do rynków środkowoeuropejskich, ale jest też zwyczajnie fałszywy” – mówi ekspert Klubu Jagiellońskiego. „Dobrze, że politycy w Polsce zaczęli głośno mówić o potrzebie uczciwego, równego opodatkowania zagranicznych sieci. Potrzebujemy dziś w Polsce impulsu, który pozwoli polskim dystrybutorom nawiązać konkurencję z niemieckimi, francuskimi, portugalskimi i brytyjskimi marketami. To nie będzie możliwe, dopóki te będą płacić niższe podatki i korzystać z pomocy publicznej międzynarodowych instytucji finansowych” – podsumowuje Kędzierski.

>>> Polecamy: Choć mamy najtańszą żywność w całej UE, to za niskie pensje niewiele możemy kupić