Dziś tych, którzy mają zbyt niski dochód, by go opodatkować, jest około 1,8 mln. Podwojenie tej grupy stanie się faktem, jeśli Prawu i Sprawiedliwości uda się zrealizować plan podwyższenia kwoty wolnej z 3091 zł do 8000 zł. Dla porównania wszystkich podatników PIT jest około 24,7 mln.

Na pośle Henryku Kowalczyku z PiS, jednym z autorów planów podatkowych partii, tak radykalny wzrost liczby osób zwolnionych z podatku nie robi wrażenia.

– Zrobiliśmy to z pełną świadomością. W tej grupie większość to będą ci, którzy mają najniższe emerytury. Dziś bardzo często ci ludzie korzystają z opieki społecznej. To bez sensu, żeby jedną ręką zbierać od nich podatki, a drugą dawać im zasiłki – mówi poseł.

Reklama

Kowalczyk dodaje, że sprawa kwoty wolnej to priorytet prezydenta elekta Andrzeja Dudy. I że w kilka dni po objęciu urzędu (co nastąpi na początku sierpnia) złoży on w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie.

>>> Czytaj też: Kopacz: Zamierzam obniżyć podatki, szczególnie te osobiste

Progresja bez zmian

Plan budzi jednak pewne wątpliwości nawet wśród samych polityków PiS. Progresja podatkowa – czyli im większe dochody, tym większe obciążenia – od tego się nie zwiększy. Poseł Kowalczyk deklaruje, że partia jest otwarta na dyskusję nad sposobem zwiększenia dochodu wolnego od opodatkowania. Na razie jednak odrzucono pomysł wprowadzenia zróżnicowania kwoty wolnej w zależności od wielkości dochodów w obawie przed zarzutami o niekonstytucyjność.

Mateusz Wąsik doradca podatkowy w KPMG w Polsce, zwraca jednak uwagę, że degresywna kwota wolna – malejąca wraz ze wzrostem dochodów podatnika – obowiązuje w kilku krajach Unii Europejskiej, m.in. na Litwie, w Hiszpanii i we Włoszech. I zdaje tam egzamin. Przypomina też, że pierwsze przymiarki w Polsce do wprowadzenia degresywnej kwoty robiono już 12 lat temu.

Polska solidarna wolna od podatku

Bezpośredni skutek zwiększenia kwoty wolnej do 8 tys. zł – co obiecuje Prawo i Sprawiedliwość – to podwojenie liczby osób z dochodem wolnym od opodatkowania. Tak wynika z danych Ministerstwa Finansów za 2013 r.

Bardziej skomplikowana sprawa to odliczanie składek na ubezpieczenie zdrowotne. Są one odliczane od podatku. Według Barbary Kolimeczkow z firmy doradczej PwC mogą być obniżone do wysokości zaliczki na podatek dochodowy lub nawet do zera, jeżeli zaliczka nie jest w ogóle obliczana, bo dochód mieści się w kwocie wolnej od PIT.

– W praktyce oznacza to, iż podatnik nie poniesie kosztu składki na ubezpieczenie zdrowotne, zachowując jednocześnie prawo do nieodpłatnej publicznej opieki zdrowotnej. Zasada taka, z pewnymi wyjątkami, dotyczyć będzie przykładowo osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę – mówi.
Na śmieciówkach gorzej

Gorzej mają osoby zatrudnione na umowach śmieciowych, np. te, które dostają pieniądze na podstawie umowy-zlecenia opodatkowanej w sposób zryczałtowany.

– Tu możliwa jest sytuacja, kiedy podatnik będzie musiał sfinansować koszt składki na ubezpieczenie zdrowotne z własnych środków – mówi Barbara Kolimeczkow.

Eksperci zwracają też uwagę, że nawet radykalne podwyższenie kwoty wolnej – choć technicznie bardzo proste – jest jednak bardzo kosztowne. Na dodatek skorzystają z tego wszyscy podatnicy, również ci najwięcej zarabiający – a nie to jest głównym celem autorów pomysłu. Panaceum na to byłoby wprowadzenie degresywnej kwoty wolnej, malejącej wraz ze wzrostem dochodów podatnika.

– Podobne rozwiązania funkcjonują z powodzeniem w innych krajach UE, np. na Litwie, w Hiszpanii czy we Włoszech. Obwarowane są dodatkowymi warunkami, jak np. wiek podatnika, staż jego pracy czy wreszcie wysokość zarobków. Degresywna metoda jest więc możliwa i na pewno warta rozważenia. Pytanie tylko, czy nie będzie stanowiła kolejnego sposobu na unikanie lub zmniejszanie opodatkowania, np. poprzez przekwalifikowanie umów o prace, by sztucznie zaniżać dochody – mówi.

Zresztą nie tylko manipulując kwotą wolną, można wpływać na wielkość obciążeń różnych grup podatników. Eksperci z PwC skatalogowali najciekawsze rozwiązania stosowane w UE. Na przykład we Francji można się rozliczać nie tylko wspólnie z małżonkiem, lecz także z dziećmi. To pozwala kilkukrotnie zastosować kwotę wolną, co w praktyce – mimo nominalnie wysokich stawek – może prowadzić do braku podatku do zapłacenia. W innych krajach można stosować rzeczywiste koszty uzyskania przychodu, np. wydatki na dojazdy do pracy, zakup fachowej literatury, dokształcanie podatnika, kursy języków obcych, wyposażenie niezbędne do wykonywania pracy. Takie rozwiązania stosują Austria, Belgia, Dania, Holandia, Niemcy czy Luksemburg. W Polsce koszty są zryczałtowane (od 1335 zł do 2502 zł) i nie zmieniały się od lat.