Jesteśmy świadkami powstawania podwójnej struktury władzy w Azji Śodkowej: z Chinami jako dominującą siłą gospodarczą i Rosją, jako wielkim militarnym hegemonem.

Lub jak to określił Aleksander Gabujew z Karnegie Moscow Centre: „Chiny będą wielkim bankiem, a Rosja wielkim młotem”.

Rosja i Chiny prowadzą politykę, która ma wpływać na rozwój państw Azji Centralnej, krajów takich jak Afganistan, Mongolia oraz postsowieckich republikach, na przykład Kazachstanu. Trudno w tej chwili przewidzieć, jakie długookresowe konsekwencje będą miały te działania, ale bez wątpienia warto je monitorować - czytamy w portalu businessinsider.com.

Chiny dzierżą przywództwo w ekonomicznie istotnych przedsięwzięciach, takich jak Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych oraz Bank Rozwoju SCO (Szanghajskiej Organizacji Współpracy). Dodatkowo, Państwo Środka stało się największym pożyczkodawcą w centralnej Azji, jego wielkość obrotów handlowych przewyższyła rosyjskie w 2009 roku.

W tym czasie Rosja koncentrowała się na wzmocnieniu w tej części Azji swojej militarnej pozycji. W tym celu chce zachować bazy i wojskowe porozumienia w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, czyli obronnego bloku państw wywodzących się z byłego Związku Radzieckiego.

Reklama

Chiny natomiast widzą źródło siły w ekonomii. Dla Pekinu kontrola rynków finansowych jest skuteczniejszym narzędziem wpływu, niż działania militarne. Z kolei Rosja pręży wojskowe muskuły, bowiem wierzy że armia może być podstawą narodowej mocy i wpływu. Moskwa może być jednak zmuszona do takiego rozkładu zaangażowania. Kreml zdaje sobie sprawę, że pod względem ekonomicznego rozwoju nie jest w stanie rywalizować na równi z Pekinem.

>>> Czytaj też: Wszystkie słabości Putina, czyli jak podważyć autorytet imperialnego władcy