GDDKiA chce ograniczyć wyprzedzanie się ciężarówek na drogach szybkiego ruchu – dowiedział się DGP. W grę wchodzą m.in. obwodnice miast. Branża transportowa jest przeciwko.

Kierowcy samochodów osobowych, którzy w wakacje ruszyli w Polskę, skarżą się, że plagą na polskich drogach jest wyprzedzanie się ciężarówek. Taki manewr może trwać kilka minut i ciągnąć kilometrami. A że polskie autostrady mają w większości po dwa pasy, to trasa się blokuje.

– Napływają do nas informacje z oddziałów GDDKiA i od użytkowników dróg dotyczące zachowań kierujących ciężarówkami. Wynika z nich, że takie ograniczenia należałoby wprowadzać. Potencjalne lokalizacje to węzły, obwodnice aglomeracji oraz niektóre odcinki autostrad i dróg ekspresowych – przyznał Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.

Kierowcy nazywają wyprzedzanie przez tiry wyścigami słoni (nazwa przyszła z niemieckich autostrad). – Na niektórych odcinkach autostrad powinny się pojawić zakazy wyprzedzania dla tirów. Nadaje się do tego np. autostrada A2 z Łodzi do Warszawy, na której jest duże natężenie ruchu – twierdzi Leszek Kadelski, redaktor naczelny portalu Motofaktor.pl.

Pod koniec czerwca GDDKiA zarządziła zakaz wyprzedzania przez tiry na A2 między Wiskitkami a Warszawą – na czas wymiany ekranów akustycznych w ramach prac gwarancyjnych. Nieznakowane auta drogówki jeżdżą tędy z wideorejestratorami, ale kierowcy twierdzą, że zakaz jest nagminnie łamany. Jak się dowiedzieliśmy, ten odcinek jest brany pod uwagę do objęcia zakazem na stałe.

Reklama

Wśród innych rozważanych jest fragment A2 Września–Konin. Tutaj o zakaz dla ciężarówek stara się w GDDKiA koncesjonariusz – Autostrada Wielkopolska (na jego odcinku truckerzy nie mogą wyprzedzać tylko na autostradowej obwodnicy Poznania).

Zakaz wyprzedzania na obwodnicach

Z ustaleń DGP wynika, że w grę wchodzą obwodnice większości miast w kategorii od ekspresówki wzwyż, czyli np. Szczecina, Lublina, Wyszkowa, Grójca, Sieradza, Kielc, Rzeszowa, Tarnowa itd. Ale o konkretnych lokalizacjach urzędnicy nie chcą rozmawiać. – Problem ten jest na bieżąco analizowany przez policję, z którą jesteśmy w stałym kontakcie – ucina Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.

Transportowcom te pomysły się nie podobają. – Czasami manewr wyprzedzania jest konieczny i wymuszony sytuacją na drodze – podkreśla Tadeusz Wilk, dyrektor w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.

– Zawodowi kierowcy są rozliczani z czasu pracy. Czasami wolą wyprzedzić, ryzykując nawet zapłacenie mandatu, niż utknąć w niewielkiej odległości od celu albo narazić przewoźnika na wysoką karę finansową od Inspekcji Transportu Drogowego za przekroczenie czasu jazdy – tłumaczy Leszek Kadelski z Motofaktor.pl. W przypadku kontroli ITD wykroczenia się kumulują. Na porządku dziennym są kary rzędu kilkunastu tysięcy złotych.

– Trasa i czas przewozu są zwykle tak opracowane, aby kierowca dojechał do celu, nie naruszając norm czasu pracy i odpoczynku. To wszystko da się precyzyjnie wyliczyć – odpowiada Tadeusz Wilk z ZMPD. Przyznaje, że na drogach mogą się zdarzać kierowcy ciężarówek, którzy nadużywają możliwości wyprzedzania, ale stanowią oni margines. – Autostrady i drogi ekspresowe buduje się po to, żeby pojazdy, także ciężarowe, mogły się przemieszczać szybko. Ruch drogowy w Polsce i tak jest przeregulowany, więc kolejne zakazy to zły pomysł – podkreśla Tadeusz Wilk.

Problemem w ograniczniku

Dlaczego wyprzedzanie się tirów trwa tak długo? Tadeusz Wilk wyjaśnia: – Zawodowy kierowca wykona manewr właściwie, mimo masy pojazdu i jego rozmiaru. Nie osiągnie jednak dużej prędkości, bo w pojeździe ma zamontowany ogranicznik (90 km/h – red.).

Kierowcy ciężarówek przyznają, że to urządzenie można zdemontować, ale w przypadku kontroli UTD kara jest na tyle dotkliwa, że to się nie opłaca. Jak tłumaczy Leszek Kadelski, z kolei kierowca wyprzedzanego tira nie odpuszcza i nie zwalnia, bo musiałby wyłączyć tempomat.

W Austrii po serii wypadków z udziałem tirów zdecydowano, że od 2014 r. pojazdy powyżej 7,5 tony nie jeżdżą lewym pasem. W Belgii obowiązuje całkowity zakaz wyprzedzania dla ciężarówek w czasie deszczu.

Jest już przesądzone, że zakazy dla tirów – w zależności od sytuacji na drodze – będą się pojawiały w ramach Krajowego Systemu Zarządzania Ruchem (KSZR). – Wyświetlanie limitów prędkości dla ciężarówek zostało ujęte w opracowaniu komunikatów, które będą wyświetlanych na znakach zmiennej treści – ujawnia Jan Krynicki z GDDKiA.

Dyrekcja zakłada, że pierwszy etap KSZR będzie do 2020 r. instalowany na blisko 900 odcinkach o łącznej długości ponad 4 tys. km w korytarzach międzynarodowej sieci TEN-T. Czyli np. autostradach A2 i A4 z zachodu na wschód oraz A1 z Trójmiasta w kierunku Łodzi. Do tego dochodzą liczne odcinki ekspresówek, np. S3 do Szczecina, S7 do Trójmiasta, S8 do Wrocławia i S17 do Lublina.

Dzisiaj zakazy wyprzedzania dla tirów stoją m.in. na trasie S6 wzdłuż obwodnicy Trójmiasta oraz na autostradzie A4 – na obwodnicy Krakowa i w rejonie Opola.