Wenezuelski bank centralny intensywnie dodrukowuje pieniądze, napędzając tym samym hiperinflację. Waluta jest w tej chwili warta jedną tysięczną swojej wartości z czasów, gdy do władzy doszedł Hugo Chavez.

Według ekonomistów tej chwili inflacja wynosi 120 proc. rocznie, jednak brakuje oficjalnych danych, bo bank centralny przestał je publikować. DO końca roku inflacja w Wenezueli ma wynieść 200 proc. rocznie.

Rząd stara się w każdy możliwy sposób ochronić obywateli przed cenami, jednak w większości wypadków tylko szkodzi gospodarce. Narzucone ceny dóbr wyniszczyły lokalnych producentów, przez co większość produktów (w tym 2/3 żywności konsumowanej w kraju) jest importowane.

Reklama

5000% zysku

Za równowartość jednego dolara można kupić około 33 kilogramy mąki kukurydzianej. Jednak wymaga to spędzenia wielu godzin w kolejce - żywność wydawana jest na kartki. Za tego samego dolara można trzy razy zatankować samochód do pełna, wlewając do baku paliwo warte w graniczącej z Wenezuelą Kolumbii 5 tys. dolarów.

Co bardziej przedsiębiorczy Wenezuelczycy przemycają paliwo oraz inne subsydiowane przez rząd dobra w granicznym mieście Cucuta. Wenezuelczycy mają możliwość poznania ceny dolara dzięki prowadzonemu przez Twitter profilowi DolarToday i na jego podstawie mogą rozliczać się z płacącymi w kolumbijskich pesos nabywcami przemycanych dóbr.

Władze w Caracas wzywają Stany Zjednoczone do aresztowania i ekstradycji „szkodników:, którzy prowadzą profil. Wzywają także Wenezuelczyków do ignorowania wszystkich nieoficjalnych kursów bolivara (oraz prawa grawitacji, jak dodają złośliwi obserwatorzy).

- Subsydia i ulgi zawsze będą kusić do skorzystania z nich osoby nieuprawnione - uważa Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii w PKO BP - Nawet tam gdzie aparat państwa jest silny zdarzają się nadużycia, a tam gdzie jest słaby, są one powszechne.

Zdaniem Angela Alayona, ekonomisty i blogera, obecna w Wenezueli „spirala inflacji i biedy” jest nie do odwrócenia bez głębokich reform i restrukturyzacji państwowych molochów. Wskazuje jednak, że w Wenezueli brakuje siły zdolnej przeprowadzić podobną reformę. W grudniowych wyborach staną w szranki socjaliści, którzy wzywają do głębszej kontroli nad gospodarką, oraz partia kierowana przez wojskowych, którzy z obecnego systemu ciągną korzyści.