Po raz kolejny sukces. Po raz kolejny udało nam się. Plan zrealizowany, i to nawet lepiej od oczekiwań. Problem rozwiązany, kłopoty zażegnane, a my wszyscy możemy sobie pogratulować.

Wprowadzone w 2014 r. w życie przepisy zadziałały. Rodziny, które zarabiały na tyle mało, że nie mogły skorzystać z podatkowej ulgi na dzieci, otrzymały w sumie prawie 1,5 miliarda złotych w „dopłatach”.

Wyliczenia, które przedstawia w swoim tekście Marek Chądzyński, pokazują, że polskie państwo nie istnieje czysto teoretycznie. Jest sprawnym mechanizmem, który poradzi sobie z najbardziej skomplikowanym wyzwaniem, z największym możliwym problemem.

Jest w tym wszystkim tylko jeden drobny problem. Otóż problem, z którym z takim trudem sobie poradziliśmy, sami wcześniej stworzyliśmy. Bo to my, obywatele, poprzez swoich światłych reprezentantów uchwalimy przepisy, które opierają fundament polityki prorodzinnej na ulgach podatkowych.

Od wielu lat z uporem godnym lepszej sprawy staramy się wykorzystać prawo podatkowe do prowadzenia polityki społecznej, wspierania inwestycji, ograniczania szarej strefy i stymulowania motoryzacji, dbania o zdrowie, dystrybucji dochodów i wielu innych rzeczy.

Reklama

Bez komentarza pozostawię to, jakie dzięki temu mamy podatki – cytując klasyka – 17 filmów o tym zrobiłem. Jak skuteczna jest polityka prorodzinna – o tym mogliśmy się przekonać, czytając ostatni raport NIK.
Może więc nie mieszajmy wody z ogniem, podatki niech służą do zbierania pieniędzy, a politykę rodzinną róbmy siłami innymi niż skarbówka.