Wcześniej również szef UOKiK Adam Jasser przyznawał w wywiadzie dla PAP, że choć procesy sądowe są kosztowne i długotrwałe, to wymiar sprawiedliwości zaczyna działać na korzyść poszkodowanych ubezpieczonych.

"Sądy zaczynają orzekać na korzyść pokrzywdzonych, więc dochodzenie sprawiedliwości oczywiście może potrwać, ale jestem dobrej myśli. Zwracam uwagę, że jedna z instytucji finansowych sama podjęła decyzję o zwrocie pieniędzy pokrzywdzonym klientom" - zaznaczył.

Dodawał też, że głównym problemem przy zawieraniu tego typu umów jest niewystarczające informowanie lub wprost wprowadzanie klientów w błąd. O ile w drugim przypadku sytuacja jest jasna i UOKiK może działać automatycznie, znacznie trudniej reagować w sytuacji niedoinformowania klienta. "Najbardziej problematyczne są sytuacje pośrednie - gdy nie było wprowadzenia w błąd, ale było niedoinformowanie. Takie zjawisko wymaga regulacyjnej interwencji państwa - musi ono zwiększyć obligatoryjne wymogi informacyjne" - podkreślał Jasser.

Wyrok, na który powołuje się Bankier.pl, wydał Sąd Okręgowy w Warszawie 27 marca br. Sąd uznał w nim dwie umowy o ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe za nieważne od początku. Nakazał też towarzystwu ubezpieczeniowemu wypłacenie całości przekazanych przez klienta środków, "tak jakby do zawarcia umów nigdy nie doszło". Choć wyrok jest nieprawomocny, zdaniem serwisu Bankier.pl daje on nadzieję na analogiczne rozstrzygnięcia w podobnych sprawach.

Reklama

"Opisywany głośny wyrok sądu w sprawie polis inwestycyjnych jest optymistycznym sygnałem dla osób, które nieświadome dokładnych warunków i konstrukcji zakupionych produktów, dały się zwieść obietnicom potencjalnych zysków i gwarancjami zwrotu zainwestowanego kapitału. Jeśli wyrok uprawomocni się, poszkodowani będą mogli liczyć na równie wnikliwe i dokładne przyjrzenie się ich problemowi, jak zrobił to Sąd Okręgowy w Warszawie" - sugeruje Katarzyna Wojewoda-Leśniewicz z Bankier.pl.

Jak podają eksperci, warszawski sąd uznał, że główną winę ponosi ubezpieczyciel i sama konstrukcja umowy, którą w uzasadnieniu określił mianem "niewiarygodnie oszukańczej". "Istotą problemu jest w niniejszej sprawie sam produkt, który w ocenie sądu jest tak skonstruowany, że żadna, choćby najlepsza o nim informacja nie spowoduje, że stanie się on uczciwy" - przekonywał sąd u uzasadnieniu wyroku. Choć przedsiębiorca, który zaskarżył umowy, wskazywał, że nie został należycie poinformowany przez agenta ubezpieczeniowego, sąd uniewinnił agenta, gdyż nie znalazł dowodów na jego celowe działanie.

W swojej analizie Bankier.pl podkreślił też, że poszkodowani przez nieuczciwie skonstruowane umowy o ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe szukają pomocy nie tylko w sądach. Z zaprezentowanych przez nich danych wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat liczba skarg na polisolokaty do Rzecznika Ubezpieczonych wzrosła ze 103 do 1422 i "dziś stanowią one blisko 10 proc. wszystkich skarg zgłaszanych do tego urzędu". Dodatkowo, w latach 2012-2014 ok. 600 podobnych skarg wpłynęło do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Tzw. "polisolokaty" to ubezpieczenia na życie i dożycie z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi. Są one skonstruowane w taki sposób, że niewielka część składki trafia na ubezpieczenie, a w większości pieniądze klientów idą na inwestycje w fundusze. Umowy zawierane są zazwyczaj na wiele lat. Produkty te okazały się niekorzystne dla wielu klientów. W październiku ub.r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na oferujące takie produkty: Aegon TUnŻ, Idea Bank, Open Finance i Raiffeisen Bank Polska kary o łącznej wartości 50,4 mln zł za nierzetelne informowanie o produkcie oraz o prawach i obowiązkach stron umowy.