Co to oznacza w praktyce? Za metr mieszkania w Atenach trzeba płacić około 2-3 tys. euro, w Rzymie czy Wenecji jest to bliżej 3-4 tys. euro za m kw., a w całej Hiszpanii za metr trzeba płacić poniżej 1,5 tys. euro. Oczywiście w większych miastach typu Barcelona czy Madryt średnia jest przynajmniej dwukrotnie wyższa.

Warto zaznaczyć, że nie wszędzie sytuacja na rynku nieruchomości jest równie beznadziejna. W tej kwestii prym wiedzie Grecja, gdzie większość obserwatorów spodziewa się dalszych obniżek cen. Jeszcze niedawno, gdy widmo Grexitu było znacznie bliższe niż dziś, spodziewano się nawet dalszej 50-proc. przeceny. Dziś prognozy dotyczące rozwoju sytuacji w Grecji są bardziej zachowawcze, choć wciąż obserwatorzy rynkowi spodziewają się dalszych dwucyfrowych spadków.

Znacznie lepiej sytuacja wygląda we Włoszech i Hiszpanii. W tym drugim kraju niektóre źródła danych wskazują nawet na mające już zachodzić podwyżki cen, ale dotyczą one raczej tylko niektórych – najbardziej popularnych – lokalizacji.

Firmy doradcze ochoczo ferują wyroki na temat przyszłości wspomnianych krajów. Na przykład Standard & Poor sugeruje, że już w 2016 roku powinien nastąpić 2-proc. wzrost cen nieruchomości w Hiszpanii. Wydaje się to bardzo optymistyczną prognozą w kontekście prognozy firmy TINSA, w której wynika, że dopiero w 2017 roku z hiszpańskiego rynku zniknie nadpodaż niesprzedanych przez deweloperów mieszkań. Dziś ich liczba wciąż jest szacowana na ponad 500 tysięcy.

Reklama

Dla Włoch prognozę przygotowała firma Nosima. Z tych przewidywań wynika, że po 2-proc. przecenie w bieżącym roku na włoski rynek wrócą wzrosty. Nieruchomości mają tam zyskiwać na wartości około 1% w 2016 roku i 2% w roku kolejnym.