Od dziesięcioleci słyszę o potrzebie modernizacji infrastruktury w Indiach. Infrastruktura jest niezbędna dla produkcji, bowiem różne substytuty muszą być transportowane szybko i niezawodnie pomiędzy miastami i w ich obrębie, by zapewnić stabilny łańcuch dostaw. Produkcja, z kolei, jest kluczowa dla rozwoju kraju – prowadzi do migracji ludzi ze wsi do miast, gdzie stają się bardziej wydajni - a także pomaga lokalnym firmom we wdrażaniu nowoczesnych technologii z innych części świata.

Chociaż znaczenie produkcji w globalnej gospodarce maleje, ciągle istnieje szansa, że Indie wejdą na ścieżkę wzrostu opartego o przemysł. Na pewno warto przynajmniej spróbować. Aby jednak było to możliwe kraj potrzebuje lepszej infrastruktury – dróg, kolei, lotnisk i sieci energetycznych. Ekonomiczne badania potwierdzają tę hipotezę – indyjski autostradowy projekt Golden Quadriteral (rozpoczęty w 2001 roku) poprawił kondycję i zwiększył produktywność indyjskich firm.

Jednakże Indie muszą zrobić znacznie więcej w tym zakresie. W 2013 roku PwC tak oceniło sytuację w swoim raporcie:

Szybka industrializacja intensyfikuje obciążenie zawodnych indyjskich sieci energetycznych i wodociągowych. System kolejowy, aktualnie skandalicznie przeciążony, musi zmierzyć się ze wzrostem popytu na transport przemysłowy. Rząd z kolei jest daleko od realizacji planu budowy 20 km dróg każdego dnia – pilnie potrzebnej w kraju, gdzie 65 proc. wszystkich towarów przemysłowych jest transportowanych drogami i gdzie korki są tak dotkliwe, że maksymalna dopuszczalna prędkość na autostradach dla samochodów ciężarowych i autobusów wynosi zaledwie 30-40 km/h. Potrzeba modernizacji infrastruktury jest najbardziej odczuwalna w dużych miastach, takich jak Bombaj, Delhi, Kalkuta czy Bangladesz. Masowe inwestycje będą wymagane w szerokim zakresie, począwszy od systemu metra, a skończywszy na zaopatrzeniu w czystą wodę, energię i tanie mieszkania.

Reklama

Dlaczego Indie są tak bardzo infrastrukturalnie niewydolne, starając się nieustannie „łatać dziury”, podczas gdy Chiny, inna światowy gospodarczy gigant, znajdują się pod tym względem daleko z przodu? Tradycyjna odpowiedź brzmi: powodem jest spowalniająca kraj demokracja. Chiny były zdolne do budowy dróg, kolei oraz sieci przesyłu wody na najwyższym poziomie, ponieważ jako dyktatura mają łatwość dowolnego wykorzystywania wiejskiej siły roboczej. Wiele osób traktuje ten argument jako niezaprzeczalną prawdę: Indie muszą wybrać pomiędzy demokracją a efektywnym rządem.

Jednak to wyjaśnienie, chociaż wydaje się przekonujące, nie jest poprawne. Historia pokazuje, że demokracje są zdolne do budowy efektywnej infrastruktury. Być może najlepszym na to przykładem jest przypadek Japonii.

Japonia jest silnie demokratycznie zorientowanym krajem, regularnie otrzymując wysokie noty w rankingach z zakresu politycznych swobód. Nie da się też zaprzeczyć, że kraj ten stworzył jeden z najlepszych infrastrukturalnych systemów na świecie. Zadziwiające jest, jak łatwo przedostać się w Japonii z punktu A do punktu B, niezależnie od tego czy podróżujemy w interesach szybką koleją, czy ciężarówką po autostradzie.

>>> Czytaj też: Cztery "nowe unie". Czy znajdzie się w nich miejsce dla Polski?

Generalny wniosek, jaki możemy wyciągnąć z japońskiego sukcesu (przynajmniej do lat 90., kiedy to tamtejsza gospodarka zatrzymała się) jest następujący - znaczenie technokracji jest bardzo duże. Jeżeli jest efektywna, wspiera demokratycznie wybraną władzę ustawodawczą w krótkoterminowych działaniach poprzez małe grupy eksperckie, pozostawiając długoterminowe decyzje w rękach władzy. Jeśli technokraci przekraczają swoje uprawnienia i działają na publiczną szkodę, zostają blokowani przez rząd. Jednakże przez większą część czasu mogą pracować na „długiej smyczy”, co zwiększa decyzyjność i efektywność grup eksperckich. W okresie swojego wczesnego rozwoju Japonia łączyła w zarządzaniu współpracę silnych ministrów ze specjalistami wywodzącymi się z najlepszych szkół oraz pracownikami potężnych państwowych korporacji.

Indie zdają się brać tę generalną zasadę do serca. Premier rządu Narendra Modi utworzył Narodowy Fundusz ds. Inwestycji i Infrastruktury, który obiecał rekrutować do swoich szeregów „największe światowe talenty”. Przy tak wielkiej populacji i obszernemu polu talentów, Indie nie będą musiały szukać daleko. Modi zapowiedział, że infrastrukturalne wydatki do 2017 roku zatrzymają się na poziomie biliona dolarów.

Biurokracja nie jest oczywiście wszechmocna. Niektórzy badacze twierdzą, że konkurencyjna struktura w japońskich ministerstwach spowolniła w ostatnich latach infrastrukturalne programy. Według najnowszego raportu McKinseya, w celu pobudzenia wzrostu kraj przeinwestował w ten sektor. Wiele z osławionych publicznych przedsiębiorstw jest obecnie niedochodowych.

Indie są wciąż na tyle biednym krajem, że składająca się z elit biurokracja może być dobrym narzędziem do pobudzenia pasywnej demokracji do infrastrukturalnej modernizacji. Zamiast dokładnego kopiowania japońskich rozwiązań Indie mogą wykorzystać wiedzę Kraju Kwitnącej Wiśni w bardziej bezpośredni sposób. Na przykład poprzez zakontraktowanie japońskich firm do budowy dróg i kolei.

Ponadto, japoński premier Shinto Abe próbuje wzmocnić sojusz z Indiami, by stworzyć front przeciwko wzrastającej potędze Chin. W związku z tym Japonia będzie skłonna udzielić Indiom taniego finansowania inwestycji. Abe niedawno przedstawił inwestycyjny projekt infrastrukturalny o wartości 110 mld dol., wspierający biedne azjatyckie kraje, z których jak dotąd Indie są największym. Poza tym japońscy inwestorzy, którzy zmagają się w kraju z niskimi stopami zwrotu, będą wykazywali dużą inicjatywę w kupowaniu bardziej dochodowych indyjskich „rozwojowych” obligacji.

Japonia może być więc na wiele sposobów kluczem do przezwyciężenia indyjskich infrastrukturalnych nieszczęść. Jako źródło instytucjonalnego modelu, ekspertyz oraz finansowania.

Noah Smith jest profesorem z zakresu finansów na Stony Brook University i publicystą, specjalizującym się w zakresie biznesu i ekonomii.

>>> Polecamy: Pustka po atomie. Wielki renesans węgla w Japonii