Ceny nieruchomości za Oceanem nie przestają rosnąć już od ponad 3 lat. W tym czasie przeciętny dom zyskał na wartości 33,5 proc. Oczywiście najdynamiczniej ceny rosły w latach 2012 – 2013, ale także najnowsze dane pokazują wzrosty o jakich pomarzyć może większość właścicieli w Europie.

W maju dane Case & Shiller sugerowały roczny wzrost cen w 20 największych miastach USA na poziomie 4,9 proc. Co więcej, na 100 miast badanych przez firmę CoreLogic aż w 93 ceny nieruchomości w ujęciu rocznym wzrosły.

Takie wyniki mogą zaskakiwać jeśli ktoś pamięta jeszcze, że zapoczątkowana w 2007 roku przecena na amerykańskim rynku doprowadziła ceny do poziomów o 35 proc. niższych niż przed kryzysem. To tąpnięcie wraz z trudniejszym dostępem do finansowania hipotecznego zmieniło nastawienie Amerykanów do nieruchomości. Zakup własnych czterech kątów na kredyt przestał być podstawowym wyborem. To powoduje, że odsetek właścicieli nieruchomości w USA spadł do poziomu najniższego od przynajmniej 35 lat (dalej dane nie sięgają). Teraz prawdziwie własny dach nad głową ma 63,5 proc. z nich.

Analitycy Moody’s spodziewają się jednak, że ten trend nie potrwa już długo. Rosnąca presja na wzrost płac powinna w końcu spowodować, że Amerykanie zaczną zarabiać więcej. Wtedy nabywcy – w szczególności ci, którzy kupują pierwsze mieszkanie – wrócą szerszą falą na rynek rezygnując z najmu. Ten staje się bowiem za Oceanem coraz droższy, a to właśnie porównanie kosztów zakupu i najmu często decyduje o tym czy ktoś zasila grono nabywców czy najemców.

Prognozy? Londyński Capital Economics przewiduje, że amerykańskie nieruchomości zyskają na wartości po 5 proc. zarówno w bieżącym jak i w przyszłym roku. Niewiele bardziej zachowawcza jest prognoza CoreLogic. Eksperci z tej firmy przewidują, że w połowie 2016 roku ceny amerykańskich nieruchomości będą o 4,5 proc. wyższe niż w połowie bieżącego roku.

Reklama

>>> Czytaj też: Polacy toną w długach mieszkaniowych. To już 400 mln zł