Zlekceważone przez rynki finansowe weekendowe dane o chińskim handlu zagranicznym, okazały się znacznie bardziej istotne, niż sądzono. Na tyle, by chińskie władze zdecydowały się na zaskakujące i bezprecedensowe posunięcie, jakim jest dewaluacja juana.

Ludowy Bank Chin obniżył ustalany codziennie referencyjny kurs waluty o 1,9 proc., do 6,2298 juana za dolara. Na rynku chińska waluta notowana jest na poziomie 6,36-6,37 juana za dolara, najwyższym od sierpnia 2012 r.

Tak radykalne posunięcie świadczy o tym, jak poważna jest sytuacja w chińskiej gospodarce. Pierwsze komentarze rynkowe mówią o klęsce programu reform oraz o rozpoczęciu nowej fazy wojny walutowej. Nie ma w tych określeniach wiele przesady, choć na razie konsekwencje tej decyzji trudno przewidzieć.

Rynki we wtorkowy poranek reagują umiarkowanie. Amerykańska waluta umacnia się wobec euro, korygując wcześniejszą tendencję i wracając poniżej 1,1 dolara za euro. W ślad za juanem, mocno tracą waluty regionu, najbardziej dolary tajwański i singapurski, a także nowozelandzki i australijski. Rynki surowcowe idą w dół, a kontrakty na miedź tracą ponad 1 proc. Spadki mają miejsce na większości giełd w Azji i Europie.

W tej sytuacji niewielkie wrażenie robią doniesienia o osiągnięciu porozumienia Grecji i jej wierzycieli w sprawie kolejnego pakietu ratunkowego.

Reklama