Solidarny protest podjęły związki farmerów z Anglii Walii, Szkocji i Irlandii Północnej. Wzięły w nim nawet udział krowy, które w niedzielę wkroczyły do jednego z supermarketów w Stafford w zachodniej Anglii. Farmerzy skarżą się, że dostają w skupie średnio 24 pensy za litr, podczas gdy ich koszty własne sięgają 30 pensów.

Protest był wymierzony w gałąź amerykańskiego giganta Morrisons, który oferował farmerom szczególnie złe warunki skupu. W zamian za zawieszenie blokady magazynów dystrybucyjnych i akcji usuwania przez farmerów mleka ze sklepów, dyrekcja firmy poszła na ustępstwa. Od jesieni na półkach, obok mleka w normalnej cenie staną kartony z tym samym mlekiem droższym o 10 pensów.

Nadruk będzie informował klientów, że to dodatek dla farmerów. Morrisons twierdzi, że da to konsumentom szansę bezpośredniego wsparcia producentów. Ale działacze związków farmerów chcą odzyskać część marży, jakie pobiera supermarket, a nie obciążać konsumentów i zapowiadają dalsze rokowania, które rozpoczną się w piątek.

>>> Polecamy: Demokracja rujnuje Indie? Modi musi wybrać pomiędzy dyktaturą a technokracją

Reklama