Pod koniec minionego tygodnia widać już było chęć stabilizacji, ale popyt nie pałał większą chęcią zakupów. Brak kupujących wieścił pewną słabość rynków, która dzisiaj się zmaterializowała.

Początek sesji na europejskich parkietach był spokojny, a pierwsze takty wręcz wzrostowe, do czego przyczyniła się udana piątkowa sesja na Wall Street oraz wiadomość o ostatecznym zaakceptowaniu przez ministrów finansów strefy euro trzeciego programu pomocowego dla Grecji. Szybko jednak okazało się, że zwyżki niemieckiego DAX-a o 1% były na wyrost i zostały zredukowane do skromniejszych i bardziej racjonalnych jak na spokojny poniedziałek poziomów. W kraju zmienność była niższa, a obroty bardzo skromne. Poważny kapitał wciąż stał z boku oczekując na rozstrzygnięcia co do kształtu ustawy restrukturyzującej kredyty walutowe. Ukazała się nawet wypowiedź ważnej posłanki PSL, która uważa, że podział kosztów umocnienia waluty jest dla banków zbyt restrykcyjny. To bardzo istotna wiadomość, gdyż głosy PSL mogą okazać się decydujące, gdy w sejmie, już po spodziewanych poprawkach w senacie, zapadać będzie decyzja o ostatecznym wydźwięku ustawy. Inwestorzy jednak na ten głos nie zareagowali, a bardziej zainteresowali się informacją od ministra skarbu państwa, który stwierdził, że transakcja przejęcia kopalni Brzeszcze przez Taurona ma się na dniach dokonać. To potencjalnie niekorzystana wiadomość dla całej energetyki, która przegrywać może swój spór z ministerstwem o swoją rolę w ratowaniu górnictwa. Dlatego akcje PGE i Taurona wyróżniały się dzisiaj negatywnie i zniżkowały po 4%.

Po południu początkowy spokój ustąpił miejsca nagłemu pogorszeniu nastrojów. Tak naprawdę ciężko jest wskazać jednoznaczną przyczynę zniżek, ale z pewnością napędził je bardzo słaby odczyt indeksu New York Empire State, który runął do recesyjnych poziomów. Tak nerwowa reakcja inwestorów była jednak zastanawiająca, gdyż wspominany indeks nie jest szczególnie istotnym odczytem, a dodatkowo pozostaje bardzo zmienny i o niejednoznacznym wydźwięku, gdyż jego subindeks oczekiwań zdołał wzrosnąć. Wydaje się więc, że nerwowa reakcja inwestorów powinna być odczytywana jako oznaka słabości parkietów, które tylko czekały na pretekst do zniżek i w ten poniedziałek na mało płynnym rynku go dostały. Zresztą szybko okazało się, że bezzasadność tych spadków została na niektórych rynkach wykorzystana przez popyt. O odrobienie strat trudno jednak było w Niemczech i na GPW, gdzie WIG20 notowania zakończył spadkiem o 1,1%. Pewnym pocieszeniem pozostaje fakt braku jednoznacznego opuszczenia trzytygodniowej konsolidacji dołem oraz niskie obroty. Dopiero sesja z większym udziałem handlujących powinna uwiarygodnić bądź zaprzeczyć dzisiejszym zmianom.