Dziś kierownictwo MON ma podjąć ostateczną decyzję, w jaki sposób kupimy uzbrojone bezzałogowe statki powietrzne. Umowa najwcześniej na koniec 2016 r.

Sprawa ma być omawiana na najwyższym szczeblu. W spotkaniu wezmą udział: odpowiedzialny za modernizację armii wiceminister Czesław Mroczek, generałowie zajmujący się zakupami w armii i najprawdopodobniej wicepremier minister obrony Tomasz Siemoniak. Chodzi o drony bojowe. Jeszcze w czerwcu minister Mroczek deklarował, że tego typu bezzałogowe statki powietrzne zostaną kupione w drodze negocjacji międzyrządowych, a sprawa w pierwszych dniach lipca stanie na posiedzeniu Rady Ministrów. Wiadomo było, że rozmowy prowadzone są z Amerykanami, Izraelczykami i Brytyjczykami. Teraz najprawdopodobniej formuła zakupu zostanie nieco zmieniona. Być może zostanie rozpisane postępowanie skierowane tylko do wybranych firm.

Dlaczego decydenci w MON zmienili zdanie? Wydaje się, że jest to związane z podpisaniem umowy o współpracy przez polskiego producenta bezzałogowców WB Electronics z koncernem zbrojeniowym Thales. „Umowa zakłada budowę polskiego BSP (bezzałogowy statek powietrzny – red.) klasy taktycznej średniego zasięgu Gryf bazującego na doświadczeniach i technologiach systemu Watchkeeper 450. Współpraca zakłada budowę BSP Gryf w polskich zakładach i zgodnie z wymaganiami MON” – czytamy w oświadczeniu spółki.

MON zapewnia na każdym kroku, że chce stawiać na polski przemysł. Niedopuszczenie Polaków do udziału w przetargu byłoby zaskakujące. – My postulowaliśmy, by przetarg na BSP był skierowany do polskiego przemysłu, ale w oparciu o współpracę z partnerami zagranicznymi. Umowa międzyrządowa to zasadniczo zamówienie na zewnątrz i przy takim rozwiązaniu rozwój przemysłowy w Polsce jest stosunkowo mały. Wtedy można stworzyć tylko możliwości serwisowe – wyjaśnia Piotr Wojciechowski, prezes WB Electronics, największego prywatnego przedsiębiorstwa zbrojeniowego w Polsce. Z wcześniejszych deklaracji ministra Mroczka wynika, że umowa może zostać podpisana najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku.

Reklama

O ile przy największych bezzałogowcach jesteśmy na etapie „wyboru procedury wyboru dostawcy”, to tyle w przypadku mniejszych statków rozpoznawczych – kryptonim Orlik i Wizjer postępowanie już trwa i zostało skierowane do polskich firm. – Rozstrzygnięcie w przetargu ma nastąpić w pierwszej połowie przyszłego roku – informuje płk Jacek Sońta, rzecznik MON. Wiadomo, że oferty złożyły trzy firmy. Wspominane WB Electronics, PZL Okęcie – spółka wchodząca w skład grupy Airbus i państwowa Polska Grupa Zbrojeniowa (w konsorcjum z innymi firmami).

Cień skandalu

W przypadku wygranej tej ostatniej poddostawcą ma być firma Aeronautics z Izraela, której wcześniejsza współpraca z polskim MON zakończyła się skandalem. Spółka miała dostarczyć bezzałogowce, ale tego nie zrobiła. – 28 września 2012 r. odstąpiliśmy od umowy z firmą Aeronautics Ltd. w związku z niedotrzymaniem postanowień umowy z winy wykonawcy – wyjaśnia płk Sońta. – Zamawiający, czyli inspektorat uzbrojenia, złożył do Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa zawiadomienie o uzasadnionej potrzebie wszczęcia w imieniu Skarbu Państwa postępowania sądowego. Aktualnie sprawa jest procedowana przez PGSP – dodaje rzecznik. Wiadomo również, że w MON trwają analizy prawne, czy w związku z tym spółka w ogóle może brać udział w przetargach organizowanych przez resort.

– Sprawa zerwania kontraktu przez MON na dostawę taktycznych systemów BSP firmy Aeronautics typu „Aerostar” nie stanowi odniesienia do naszych obecnych działań, gdyż przedmiotem naszej współpracy z Aeronautics jest system BSP kategorii MINI typu Orbiter – wyjaśnia Grzegorz Szymański, dyrektor biura ds. public relations Polskiej Grupy Zbrojeniowej. – Siły Zbrojne RP z powodzeniem eksploatują produkty tej firmy – SBSP typu Orbiter I oraz Orbiter IIB. Biorąc pod uwagę, że maszyny te są z powodzeniem wykorzystywane przez 23 kraje świata oraz najbardziej wymagającego odbiorcę, jakim są m.in. Wojska Specjalne RP, jesteśmy przekonani o słuszności przyjętej przez nas koncepcji – dodaje.

Zupełnie inne zdanie ma na ten temat gen. Waldemar Skrzypczak, który jako wiceminister obrony zerwał kontrakt z Aeronautics. – Dziwi mnie to, że Polska Grupa Zbrojeniowa na własne życzenie traci wiarygodność, działając z taką firmą jak Aeronautics. Oni mieli dostarczyć istotny sprzęt naszej armii, która pilnie go potrzebowała w Afganistanie. Nie zrobili tego. Ta firma powinna mieć kilkuletni zakaz funkcjonowania na polskim rynku zbrojeniowym – stwierdza wojskowy.