Corbyn jest prorosyjski, co nie jest zaskoczeniem. Europejscy radykałowie z obu stron sceny politycznej popierają Władimira Putina choćby dlatego, że partie głównego nurtu go nie cierpią. Corbyn ostatnio gości w Russia Today tak często, że nieuważnemu obserwatorowi może się wydawać, że jest kandydatem partii Putina.

Kissinger to zupełnie inna historia. Stojący za odprężeniem między Związkiem Radzieckim i USA w 1970 roku zwolennik Realpolitik zupełnie nie jest fanem Putina. Jednak w sprawie konfliktu we wschodniej części Ukrainy mówią jednym głosem.

Corbyn:

„Hipokryzja zachodu jest niewiarygodna. NATO szukało sposobu na rozwój od czasów zimnej wojny. Zwiększyło swoje możliwości militarne oraz wydatki. Jednym z największych zagrożeń dzisiejszych czasów jest próba Sojuszu by okrążyć Rosję.

Reklama

Kissinger:

Złamanie Rosji stało się celem. W długiej perspektywie powinno nim być zintegrowanie jej.

Corbyn:

Powinniśmy stanowczo sprzeciwić się wszelkiej interwencji wojskowej na Ukrainie. To by tylko przywołało traumatyczne wspomnienia tego narodu jako pola bitwy między wschodem i zachodem.

Kissinger:

Należy rozważyć współpracę między zachodem i Rosją bez angażowania Ukrainy.

Emerytowany konserwatysta i aktywny socjalista wskazują, że w relacjach z Rosją należy brać pod uwagę historię Ukrainy. Kissinger podkreśla, że relacja obu tych krajów nie powinna być sprowadzana do relacji dwóch niepodległych państw, ani z perspektywy rosyjskiej, ani zapewne ukraińskiej.

Corbyn podkreśla, że „granice Ukrainy były nietrwałe wraz z płynącą historią, od samego serca wschodniej europy, przez rozkwit pod rządami Moskiewskich carów aż po wcielenie do Związku Radzieckiego w 1917.”

Zarówno Corbyn jak i Kissinger mają problem z bojownikami ukraińskimi. Brytyjski socjalista uważa, że to „skrajna prawica i rasiści”, którzy brali udział w obaleniu byłego prezydenta Wiktora Janukowycza. Kissinger wskazuje, że Ukrainę wspierają antyrosyjskie grupy z Kaukazu „gdy czytasz, że po stronie Ukrainy walczą muzułmańscy bojownicy, masz wrażenie, że coś jest nie w porządku”.

Obaj się zgadzają, że zachód, przy rozwiązywaniu problemów Ukrainy, musi wziąć pod uwagę niełatwe relacje obu krajów, wobec których znacznie łatwiej byłoby współpracować z Rosją niż spróbować ja złamać. Nawet jeśli zarówno Corbyn jak i Kissinger uważają, że Putin znacznie przesadził, zgadzają się, że karanie go nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Jednak takie gołębie podejście traci na popularności. Większość Ukraińców chce oderwać się od swojej wspólnej historii z Rosją. Nie da się współpracować z Putinem, bo on się zupełnie nie liczy ze słowami. Zachód robi co może, by trzymać się z dala od wojskowej konfrontacji, odmawiając nawet Ukrainie dostaw broni. Oczywiście nikt nie zabroni Ukraińskim bojownikom walczyć o wolność własnego kraju, a obywatelom – wspierać ich.

Być może Corbyn i Kissinger mają gołębie podejście, bo patrzą na wszystko z zewnątrz. Łatwo jest siedzieć w fotelu i snuć wyobrażenia o tym, jak by sobie poradzili z problemem wcześniej. Mogliby, na przykład, wciągnąć Rosję w układ między Ukrainą i Unią Europejską, który zapobiegłby rewolucji na Majdanie. Nawet, gdyby do niej ostatecznie doszło, mogliby negocjować z jej liderami zamiast zaostrzać konflikt między Kijowem i Moskwą.

Takie scenariusze są całkowicie hipotetyczne. Owszem, Unia Europejska oraz NATO mogły oszczędzić życie tysięcy ludzi inaczej rozgrywając konflikt. Problem z gołębiami polega na tym, że nie dostarczają wiarygodnej i składnej alternatywy wobec jastrzębiej polityki zachodu: możliwie największego niemilitarnego wsparcia dla Ukrainy wspartego sankcjami, które mają zmusić skorumpowany i zależny od ropy reżim do ustąpienia.

Oczywiście unikanie konfrontacji i chęć zakończenia konfliktu to dowód zdrowego rozsądku. Jednak gołębie byłyby liczniejsze, gdyby zaproponowały coś ciekawego już dziś. A jak do tej pory ich jedyną propozycją jest pozostawienie Ukrainy w rękach Putina.