W ostatnim czasie uwaga inwestorów skupiona jest na wydarzeniach w Chinach, a przede wszystkim na postępującym spowolnieniu tamtejszej gospodarki.

Po słabych danych z piątku oczekiwano weekendowej reakcji władz Państwa Środka, ale jej się nie doczekano. W związku z tym spadki powróciły na globalne parkiety i przyjęły rozmiary znane z 2008 roku.

Kryzysowe lata przyzwyczaiły inwestorów do zdecydowanej reakcji władz, a w szczególności banków centralnych. W 2008 roku krach na rynku nieruchomości w USA wymusił bezprecedensową reakcję Rezerwy Federalnej. Cztery lata później Europejski Bank Centralny został zmuszony do ratowania strefy euro przed kryzysem zadłużeniowym. Teraz epicentrum globalnych problemów stały się Chiny ze spowalaniającą gospodarką, która dotychczas była główny koniem pociągowym całego regionu i w niemałej mierze również świata. Po najsłabszym od ponad sześciu lat odczycie przemysłowego wskaźnika PMI liczono na szybką reakcję tamtejszych władz, a w szczególności banku centralnego, który miał obniżyć stopy procentowe lub stopę rezerw obowiązkowych. Tego się jednak nie doczekano i indeks giełdy w Szanghaju zniżkując o ponad 8% zaliczył najgorszą sesję od 2007 roku. To sprowadziło na południe giełdy całego regionu i zapewniło minorowe nastroje na otwarciu w Europie.

Warszawa dotychczas opierała się negatywnej tendencji w otoczeniu, ale skala narosłych spadków zrobiła się tak duża, że dzisiaj już w pierwszych minutach WIG20 tracił 3%. Równie źle prezentowały się małe i średnie spółki, które już w piątek przejawiały wyraźną słabość. Do wczesnego popołudnia wydawało się, że sytuacja pozostaje względnie opanowana i skala krótkoterminowego wyprzedania na rynkach zagranicznych wymusi reakcję popytu. Tak się jednak nie stało i nastąpiła paniczna wyprzedaż ryzykownych aktywów powodująca potężne, gdyż dochodzące do 7%, spadki indeksów na GPW.

Reklama

Wyprzedaż kulminowała po otwarciu giełdy w Nowym Jorku, której bardzo niskie poziomy skusiły kupujących do reakcji. W tym samym czasie krajowy WIG20 zbliżył się do psychologicznego poziomu 2000 pkt., który do 2011 roku stanowi ważne wsparcie i pokrywa się z minimami wyznaczonymi podczas europejskiego kryzysu zadłużeniowego. Połączenie tych dwóch aspektów doprowadziło do nieco lepszych nastrojów pod koniec sesji, jednak nie zapobiegło ostatecznym spadkom, które przekroczyły 5%. Obroty na całym rynku były bardzo duże i wyniosły aż 1,5 mld zł, co ostatnio nie jest częstym widokiem. Mimo lepszego zakończenia, indeks WIG20 zamknął się najniżej od czerwca 2012 roku, a średnia WIG od września 2013 roku. W krótkim terminie skala tak znacznego przesunięcia indeksów i jednoczesnego wyprzedania powinna wymusić wzrostową korektę. Martwić może jednak fakt, że wcześniejsza kilkudniowa siła GPW skończyła się równie szybko jak się zaczęła, a dzisiejsze spadki swoją skalą przekraczały nawet te z otoczenia.

>>> Czytaj też: Giełdy w Państwie Środka tracą 4 bln dol. To koniec chińskiej ekspansji