Po tym, jak Chiny zdewaluowały juana, bezpiecznymi przystaniami rynków wschodzących wydają się być Polska i Indie.

Podczas gdy giełdy rynków wschodzących, od Chin po Brazylię, zaliczały spore spadki od czasu, gdy Chiny 11 sierpnia niespodziewanie zdewaluowały juana, polski indeks WIG20 radził sobie najlepiej spośród 30 innych największych indeksów rynków wschodzących. Całkiem dobrze wypadły też odpowiednie indeksy w Indiach i w Maroku.

Odkąd Chiny zdecydowały się przeprowadzić dewaluację swojej waluty, wartość akcji na świecie zmniejszyła o 8 bln dol. Rynki spekulowały, że decyzja Chin to potwierdzenie dalszego spowolnienia drugiej największej gospodarki świata, to z kolei mogłoby oznaczać spadek popytu na surowce, sprzedawane przez takie kraje, jak Brazylia czy Rosja.

Polska i Indie natomiast należały do rynków, które w najmniejszym stopniu ucierpiały na chińskim kryzysie, czerpiąc korzyści z przyspieszenia swoich gospodarek oraz ze stosunkowo małej zależności od eksportu do Chin.

„Bezpośrednia i pośrednia ekspozycja Polski na Chiny jest niewielka, a gospodarka nad Wisłą zdaje się przyspieszać” – komentuje Gary Greenberg z Hermes Investment Management Ltd. w Londynie.

Reklama

„Podobnie jest z Indiami, reprezentującymi głęboki rynek, na którym inwestorzy mogą czuć się bardziej komfortowo – szczególnie w obliczu ostatniego zamieszania” – dodaje Greenberg.

„Wrażliwość rupii nie jest dziś taka, jaka była kiedyś” – komentuje Geoffrey Dennis, szef strategii wobec rynków wschodzących z UBS Securities w Bostonie. „Biorąc pod uwagę lokalną walutę, to rynek bardziej defensywny. Polska z kolei jest wyeksponowana na rozwiniętą Europę Zachodnią, a sytuacja gospodarcza w strefie euro się poprawia” – dodaje.

>>> Czytaj też: W Polsce kończy się węgiel. Czeka nas energetyczna katastrofa?