- Jeśli tylko uda mi się zmienić konstytucję, przywrócić państwo obywatelom wycofuję się z tego wszystkiego. To jest dla mnie męczarnia, krzyż, a nie jakaś frajda, sposób na życie - mówi w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej Paweł Kukiz.

Na Boga, prezydentem pan chciał zostać.

I gdybym wygrał, to rozpisałbym referendum w sprawie wyboru nowego prezydenta, mądrego, wykształconego w każdej dziedzinie.

Ma pan kogoś konkretnego na myśli?

Nie zastanawiałem się.

Reklama

No właśnie.

Moim celem nie jest władza i urzędy, tylko zmiana ustroju państwa. Zmiana prokuratury, sądownictwa. Chciałbym, żeby sędziowie i prokuratorzy byli wybierani przez obywateli.

Co niedziela wybory. Frekwencja pokazuje, że mamy problem z wyjściem z domu i zagłosowaniem.

To jest problem z tym, że ludzie nie widzą efektu tego głosowania i poczucie, że nie mają wpływu na politykę, że politykom i urzędnikom wszystko wolno. Wie pani, że przed wojną jeśli urzędnik czy polityk popełnił przestępstwo, to był dwa razy bardziej karany niż zwykły obywatel. A teraz polityk nie ponosi żadnej odpowiedzialności za czyny. Jak będą JOW-y to to będzie nie do pomyślenia. Zapytałem ambasadora Niemiec w Polsce jak długo utrzymałby się rząd zamieszany w analogiczną sytuację do afery taśmowej i usłyszałem, że kilka dni. Pani Magdo, jeśli my tych zasadniczych spraw nie rozwiążemy, to będziemy się kręcić w kółko, ku radości Niemiec i Rosji. Polska jest przedmiotem w polityce światowej dlatego, że jest zdekonstruowana wewnętrznie przez tę durną ordynację.

Jest pan politykiem.

Jestem wojownikiem, nie politykiem.

Nie, jest pan politykiem.

Nie! Jeśli tylko uda mi się zmienić konstytucję, przywrócić państwo obywatelom wycofuję się z tego wszystkiego. To jest dla mnie męczarnia, krzyż, a nie jakaś frajda, sposób na życie. To jest takie szaleństwo, że gdybym nie znał historii o człowieku, który szedł z krzyżem za innych, to bym skończył w psychiatryku.

Jak się pan wycofa, to przyjdzie drugi taki wojownik i powie, że chce przywrócić to, co było przed panem.

Przecież powiedziałem, że się nie wycofam póki nie osiągnę celu.

Tylko czy obywatele tego chcą. Według ostatnich sondaży nie ma pana i pana ruchu w Sejmie.

Według sondaży przed wyborami prezydenckimi miałem 13 proc., było ponad 20. Paradoksalnie mogę powiedzieć, że jestem ostatnim Platformiarzem.

Takim Maciejem Płażyńskim? Nie żyje, ale przed śmiercią w Smoleńsku wycofał się z wielkiej polityki, zajmował się Wspólnotą Polską, repatriacją Polaków ze wschodu i w zasadzie przegrał.

Wygrał. Zachował honor przynajmniej. Był ideowcem. Ja też jestem ideowcem. Mam honor.

Co z tego honoru w polityce?

Jak to co? U nas na listach warszawskich są Polacy z Anglii, Irlandii, Norwegii i Kresów. Też myślę o Polakach zagranicą.

Przecież pan do Sejmu nie wejdzie.

Proszę pani, my do tego Sejmu wejdziemy z całą pewnością. 62 proc. ludzi w innym sondażu mówi, że jest za JOW-ami.

Większość nie wie, o co w tym JOW-ach chodzi. A na referendum 6 września pójdzie 10 proc. obywateli.

Przecież przez jedną noc prezydent Komorowski je wymyślił. Pytanie jest nieprecyzyjne, wprowadza chaos. A teraz celowo jego ranga jest obniżana przez partie polityczne, w tym PiS i media. To państwo działa naprawdę teoretycznie. Miał rację minister Sienkiewicz. Politykom nie chodzi o państwo, tylko o interes partyjny. Co szkodziło prezydentowi Dudzie wykazać się dobrą wolą i zrobić jedno referendum 25 października i doprecyzować zarówno pytania dotyczące JOW-ów jak i te dotyczące sześciolatków, lasów i finansowaniu partii politycznych. No co szkodziło? Ja tego nie rozumiem. Przecież prezydent powinien dążyć do podwyższania frekwencji, a nie działać na szkodę. Nie twierdzę, że JOW-y to jest idealny system, ale na pewno lepszy niż ten partiokratyczny powstały na tym, że w 1989 r. 65 proc. dawnej nomenklatury komunistycznej przyjęło 35 proc. elity opozycji skłonnej do współpracy i do asymilacji, i uwłaszczono państwo i obywateli. Gdyby u nas doszło tak jak w Czechach do dekomunizacji, to może nie trzeba by było zmieniać ordynacji wyborczej. JOW-y są granatem, który rozwali układ powstały przy Okrągłym Stole.

A ja myślę, że jest tyle układów finansowo-politycznych powstałych po Okrągłym Stole. Doświadczył pan tego choćby w Lubinie.

Kochanie....

Kochanie, kto wejdzie do Sejmu jak pan już te JOW-y wprowadzi?

Ludzie wybrani przez lokalne społeczności.

Kto konkretnie wszedłby w tych wyborach, jeśli nowa ordynacja by obowiązywała? Niech pan nie mówi, że Paweł Kowal i Paweł Poncyliusz.

Ale nie ma z kolei pewności, że weszliby pani Kopacz i pan Macierewicz.

Pan by wszedł?

Ja nie muszę.

Jezu, nic nie rozumiem, przecież pan chce do Sejmu.

Chcę, ale tylko po to, żeby zmienić konstytucję i dopisać tam zmianę ordynacji wyborczej, dzięki której będzie 461 okręgów wyborczych, a do tego silna władza prezydencka.

Pełna wersja wywiadu jutro w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz na stronie edgp.gazetaprawna.pl.

>>> Czytaj też: Rządowe obiecanki bez pokrycia. Te drogi raczej na pewno nie powstaną