W czwartek szef eurosceptycznej partii Jedność Ludowa, powstałej po rozłamie w Syrizie, Panagiotis Lafazanis zwrócił prezydentowi Pawlopulosowi mandat do powołania nowego rządu koalicyjnego. Wcześniej misję utworzenia rządu otrzymała największa w Grecji partia opozycyjna, konserwatywna Nowa Demokracja, która jednak również poniosła porażkę.

Zgodnie z ustawą zasadniczą prezydent mógł jeszcze sięgnąć po "rozwiązanie ostatniej szansy", czyli zwołać spotkanie przywódców wszystkich partii w nadziei, że zgodzą się sformować rząd koalicyjny. Mógł także od razu wyznaczyć gabinet tymczasowy i ogłosić termin nowych wyborów.

Z sondażu opublikowanego w piątek wynika, że 64 proc. ankietowanych nie popiera decyzji Ciprasa o rezygnacji i przedterminowych wyborach. To samo badanie pokazuje, że lewicowa Syriza pozostanie największą partią w greckim parlamencie.

68 proc. badanych uważa także, że Grecja powinna za wszelką cenę pozostać w strefie euro, nawet jeśli oznaczałoby to kolejne oszczędności.

Reklama