Ze względu na nieprzekroczenie wymaganego 50-procentowego progu frekwencyjnego referendum jest niewiążące.

Rekordowo niska frekwencja w referendum. Jak poinformowała Państwowa Komisja Wyborcza, wyniosła ona 7,8 procent. W związku z nieprzekroczeniem 50-procentowego progu frekwencyjnego oznacza to, że referendum jest niewiążące.

Wyniki głosowania przedstawił przewodniczący PKW, sędzia Wojciech Hermeliński. Pierwsze pytanie dotyczyło wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu. "Za" opowiedziało się 78,75 procent głosujących. Z kolei 82,63 procent zagłosowało przeciwko utrzymaniu dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu. 94,51 procent głosujących poparło natomiast wprowadzenie zasady ogólnej interpretowania wątpliwości przy wykładni prawa podatkowego na korzyść podatnika.

Jak poinformował Wojciech Hermeliński, do udziału w referendum uprawnionych było 30 milionów 565 tysięcy 826 osób. Wydano w sumie 2 miliony 383 tysiące 41 kart do głosowania. Nieważnych było 181 kart. Referendum przeprowadzono w 27 tysiącach 788 obwodach głosowania.

Ze względu na bardzo niską frekwencję - tylko 7,8 procent - referendum jest niewiążące.

Reklama

Referendum zostało zarządzone przez byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego jeszcze w kampanii wyborczej, między pierwszą a drugą turą. W ubiegły piątek Senat odrzucił natomiast wniosek obecnego prezydenta Andrzeja Dudy, który zaproponował zorganizowanie kolejnego referendum, dotyczącego między innymi sześciolatków. Zgodnie z zamysłem Dudy, miało się ono odbyć 25 października, w dniu wyborów parlamentarnych. Wniosek prezydenta przepadł jednak, bo sprzeciwiła mu się Platforma Obywatelska, mająca większość w Senacie.

"Dostaliśmy nauczkę"

Dostaliśmy nauczkę - tak senator PO Łukasz Abgarowicz komentuje wyniki wczorajszego referendum. Odbyło się ono z inicjatywy byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Obywatele mieli odpowiedzieć na trzy pytania dotyczące: wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, zmiany sposobu finansowania partii politycznych oraz wprowadzenia zasady o rozstrzyganiu wątpliwości podatkowych na korzyść obywatela. Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła wyniki referendum. Według nich frekwencja wyniosła 7,8 procent.

Komentując wyniki, senator Abgarowicz podkreślił, że z tej nauczki należy wyciągnąć wnioski. Wydaje się, że w tym czasie zarządzenie tego referendum przez prezydenta, jak i Senat były błędem - przyznał polityk. Jego zdaniem, Polacy pokazali, że nie życzą sobie takich referendów.

Zdaniem senatora Abgarowicza, ustawa o referendach wymaga zmiany. Jak wyjaśnia, chodzi o to, by przywrócić im odpowiednią rangę. Polityk proponuje, by co najmniej pół roku przed zarządzeniem plebiscytu toczyła się debata nad pytaniami.

Aby wynik referendum był ważny, do urn musi pójść ponad połowa uprawnionych do głosowania.

"Społeczeństwo jest światłe"

Wczorajsze referendum było elementem kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego i tak zostało potraktowane przez społeczeństwo. Tak bardzo niską frekwencję ocenia sekretarz klubu parlamentarnego PiS Krzysztof Tchórzewski. Poseł Prawa i Sprawiedliwości powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że w sytuacji gdy pytania są niedookreślone, a jedno z nich nieaktualne nie mogło być inaczej.

"Społeczeństwo nasze jest światłe i czyta między wierszami" - stwierdził poseł Tchórzewski. Dodał, że ustawa wprowadzająca zasadę rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika została uchwalona tuż po wyborach prezydenckich, co pokazuje, że nie było do tego potrzebne referendum.

Krzysztof Tchórzewski powiedział też, że referendum o które wnioskował Andrzej Duda miało sens w dniu wyborów parlamentarnych. "Przy wyborach byłaby to bardzo ważna pieczęć społeczna czego społeczeństwo oczekuje" - powiedział parlamentarzysta PiS.

Dodał, że Platforma Obywatelska odrzucając wniosek o referendum zadeklarowała pośrednio, że w przypadku dalszego sprawowania władzy nie zrealizuje postulatów społecznych odnośnie sześciolatków, skrócenia wieku emerytalnego i własności Lasów Państwowych.

Poseł PiS zastrzegł, że jeżeli jego ugrupowanie wygra wybory parlamentarne zrealizuje postulaty, które miały się pojawić w referendum 25 października ponieważ są one zbieżne z programem Prawa i Sprawiedliwości.

>>> Czytaj też: Dlaczego to Słowacja „wygrała” Jaguara?