Co piąty polski internauta robi zakupy spożywcze przez internet. Odsetek stale rośnie, choć wciąż stanowi jedynie wycinek całego handlu żywnością.

Internetowym klientem powodują dwa uczucia – wygoda, bo nie chce mu się dźwigać. I odwaga, bo coraz większym wzięciem cieszą się produkty świeże, z krótkim terminem ważności

Oklejona ciężarówka dostawcza na ulicy nikogo nie dziwi, ale po zakupy raczej fatygujemy się osobiście. Żeby dotknąć, obejrzeć, powąchać, sprawdzić datę ważności. Jesteśmy zachowawczy, ale to powoli się zmienia.
Systematycznie rośnie liczba osób, które decydują się na e-zakupy spożywcze. Z badania e-Commerce Polska przeprowadzonego przez Gemius wynika, że ten sposób zaopatrzenia wybiera 21 proc. internautów. W kraju mamy 21,6 mln osób korzystających z sieci. Szacunkowo mowa zatem o ok. 4,5 mln klientów. Przy tym liczba odsłon stron e-sklepów spożywczych na tle wszystkich odsłon stron internetowych w Polsce wzrosła z średnio 2,88 proc. w 2013 r. do 4,45 proc. obecnie.

Firma konsultingowa KPMG zauważa, że spośród 20 największych sieci detalicznych w kraju jedynie 5 prowadzi sprzedaż produktów spożywczych online: Tesco, Alma, Auchan, E.Leclerc oraz Piotr i Paweł. Popularny jest też e-sklep Frisco.pl, w który zainwestowały Eurocash i fundusz MCI. Łącznie, według obliczeń KPMG, w kraju działa ok. 420 e-sklepów spożywczych, w większości jednak małych sklepów specjalistycznych, bez pełnego przekroju produktów.
Handlowcy nie chcą zdradzać dokładnej liczby e-klientów. Jedni, jak Nicolas Jedraszak, prezes Frisco.pl, mówią tylko o podwojeniu liczby klientów, inni, jak Michał Sikora z Tesco Polska, deklarują „ponad 2 mln zamówień od 2012 r.”. Sikora dodaje, że statystycznie co 20 sekund do kogoś w Polsce puka kurier z zakupami.

Michał Sikora wskazuje, że na e-zakupach spożywczych najczęściej kierujemy się wygodą, bo nie chce nam się dźwigać toreb. Nie bez znaczenia jest też oszczędność czasu.
Co kupujemy najchętniej? – Rzeczy powtarzalne, łatwe do przechowania. Popularnością cieszą się produkty ciężkie jak wielopaki soków czy wody mineralnej – mówi Michał Sikora. Dodaje, że w internecie większy niż w sklepie stacjonarnym jest udział produktów dla dzieci.

Reklama

Nicolas Jedraszak przedstawia podobną wyliczankę. Zaznacza, że w ciągu ostatnich lat sporo się zmieniło. – Kiedyś klienci ostrożnie podchodzili do kupowania świeżych produktów, obecnie nie ma już takich ograniczeń. Popularne są warzywa, owoce, ale również mięso i ryby – mówi. Dodaje, że szczególnym wzięciem cieszą się banany, ogórki i papryka.

Z danych Euromonitora wynika, że w zeszłym roku obroty w internetowym handlu żywnością sięgnęły niecałych 270 mln zł. Wartość ta rośnie dwucyfrowo, średnio o 20 proc. rocznie w skali ostatnich sześciu lat. Jednak to maleńki (0,2 proc.) wycinek całego krajowego obrotu żywnością w sklepach detalicznych. Wszystkie e-sklepy spożywcze sprzedały w zeszłym roku tyle, ile – jak pisze KPMG – trzy przeciętne hipermarkety.

– Rzeczywiście, rola sklepów stacjonarnych jest decydująca, lecz średnia wartość internetowego koszyka zakupów jest cztery, pięć razy większa niż stacjonarnego – mówi Michał Sikora, nie podaje jednak dokładnych kwot.
Na ogół sieci handlowe podchodzą do internetowej sprzedaży niechętnie. Jednak w najbliższych latach możemy się spodziewać nowych graczy, a KPMG prognozuje, że grono pięciu dużych graczy sprzedających przez internet może w ciągu dwóch lat się podwoić.

Na razie na rynku ciągle pojawiają się nowe pomysły. Alma do spółki z Merlinem, zainspirowane najwyraźniej Grupą Integer, testują specjalne lodówki paczkomaty, w których klient może odebrać zakupy. Maszyny dostarcza firma Coolmat. Jeśli testy wypadną pomyślnie, firmy deklarują instalację ok. 200 urządzeń w całym kraju. Nawiasem mówiąc, sam Integer też zapowiedział, że w tym roku będzie testować podobne urządzenia.

– Potencjał wzrostu jest ogromny – mówi Nicolas Jedraszak. Dodaje, że w Wielkiej Brytanii 5–8 proc. żywności sprzedaje się online. – W Polsce główne sieci traktują internet w zasadzie jako dodatek. Można się jednak spodziewać, że w ciągu kilku lat będzie coraz bardziej przybierać na znaczeniu – dodaje.

>>> Czytaj też: Dzieci pierdoły. Hodujemy zombie, które nie wiedzą kim są i dokąd zmierzają