Następnym krokiem imigrantów po przybyciu do Europy jest sprowadzenie tutaj swoich bliskich. Według statystyk, na przeciętnego azylanta może przypadać od sześciu do ośmiu członków rodziny.

Przeprawa przez Morze Śródziemne jest jednym z najniebezpieczniejszych szlaków migracyjnych. Duża część uchodźców, którzy decydują się przebyć tę drogę to mężczyźni. „Oni bardzo dobrze znają ryzyko i wiedzą na co się porywają” - mówi Rafał Baczyński-Sielaczek z Instytutu Spraw Publicznych.

Ich następnym krokiem po przybyciu do Europy jest sprowadzenie tutaj swoich bliskich - dodał. „To są tak zwane migracje łańcuchowe, czyli wysyłany jest jeden z członków rodziny, którego zadaniem jest ustabilizowanie swojej sytuacji, zalegalizowanie i ściągnięcie swojej rodziny” - wyjaśnia ekspert.

Według statystyk, na przeciętnego azylanta może przypadać od sześciu do ośmiu członków rodziny. A to oznacza, że w rzeczywistości Polska będzie musiała przyjąć więcej osób niż wynika to z unijnego rozdzielnika.

„Pamiętajmy o tym, że jesteśmy prawie 40-sto milionowym krajem, przyjęcie nawet 100 tysięcy uchodźców w Polsce to nadal promil” - mówi Rafał Baczyński-Sielaczek. Analityk powołuje się na badania Międzynarodowej Organizacji do spraw Migracji według których jedna czwarta Polaków sądzi, że w kraju jest co najmniej 10 proc. cudzoziemców. Tymczasem jest ich około 1 proc.

Reklama

Łącznie z przydziałem z wiosny do rozlokowania w Unii jest 160 tys. osób. Polska miałaby przyjąć około 11,5 tys. uchodźców.

>>> Czytaj też: To już koniec Unii Europejskiej jaką znamy? Stratfor: Reforma strefy Schengen przyniesie duże zmiany