Dokładnie 24 sierpnia ceny ropy naftowej na giełdach towarowych w Londynie i Nowym Jorku wyznaczyły kilkuletnie minima. Baryłka ropy Brent na giełdzie paliw ICE Futures Europe kosztowała wówczas nieznacznie ponad 42 dolary, natomiast słodsza odmiana czarnego złota, czyli WTIna giełdzie NYMEX kosztowała niecałe 38 dolarów za baryłkę. Wystarczyły jednak trzy sesje, aby ceny podskoczyły o ponad 25 proc. Była to reakcja rynku na komunikat ze strony Organizacji Państw Eksportujących Ropę (OPEC). Przedstawiciele kartelu poinformowali, że są gotowi na podjęcie rozmów z pozostałymi producentami w celu doprowadzenia do korzystnych cen ropy. Jak wiadomo wciąż obecne niskie ceny szkodzą wielu gospodarkom krajów eksportujących czarne złoto.

Jednak radość liczących na wzrosty cen ropy nie trwała długo. Po kilku wzrostowych sesjach ceny ponownie zanurkowały puszczając w niepamięć pokaźne wzrosty. Mimo że analitycy sugerują, że kiedyś w końcu musi nastąpić ograniczenie produkcji czarnego złota, to zaznaczają, że kartelowi będzie ciężko porozumieć się z pozostałymi producentami ropy. Krokiem zmierzającym do porozumienia mogła być propozycja OPEC, aby Federacja Rosyjska została jego członkiem. Ale Moskwa ją odrzuciła tłumacząc się między innymi tym, że organizacja straciła"funkcję regulatora rynku" i przystąpienie do niej byłoby nierozsądne. Rosjanie zarzucili kartelowi, że niektóre kraje w nim zrzeszone nie przestrzegają nałożonego przez OPEC dziennego limitu wydobycia ropy naftowej. Na to samo wskazują analitycy. Być może stąd komunikat ze strony OPEC mówiący o gotowości do porozumienia się z pozostałymi producentami szybko poszedł w niepamięć giełdowych graczy.

Głównym czynnikiem który wpłynął na pokaźne spadki cen ropy naftowej jest wciąż utrzymująca się globalna nadpodaż surowca. Analitycy szacują, że może ona wynosić nawet 1,5 mln baryłek dziennie. Na dodatek nic nie wskazuje na to, aby w dłuższej perspektywie miała się ona zmniejszyć. Wręcz przeciwnie, wygląda na to, że nadprodukcja ropy naftowej będzie trwała o wiele dłużej niż można się spodziewać.

Po zniesieniu sankcji nałożonych na Iran planuje on powrócić do dawnego poziomu produkcji. Obecnie produkuje się tam 2,8 mln baryłek dziennie, a do marca 2016 dzienna produkcja tego kraju znad Zatoki Perskiej ma wynosić nawet 3,9 mln baryłek dziennie. W lipcu bieżącego roku Iran zawarł porozumienie z sześcioma mocarstwami umowę, zgodnie z którą w zamian za ograniczenia w realizacji programu nuklearnego Teheranu zniesione mają zostać sankcje nałożone przed laty w wyniku podejrzeń Zachodu dotyczących prac rzekomo zmierzających do budowy broni jądrowej. Znoszenie sankcji ma następować stopniowo i od ich tempa zależy kiedy Iran będzie w stanie osiągnąć planowany poziom produkcji surowca.

Reklama

Tymczasem na światowym rynku ropy naftowej pojawić się może kolejny bardzo duży gracz – Stany Zjednoczone. Od 40 lat obowiązuje tam zakaz eksportu ropy naftowej. Wprowadzony on został w następstwie kryzysu energetycznego z lat siedemdziesiątych w celu uniezależnienia się Amerykanów od dostawców zewnętrznych. W tym momencie Waszyngton rozważa zniesienie zakazu. Eksperci mówią, że eksport może się rozpocząć nawet pod koniec roku. To również niewątpliwie zwiększy presję na rynkowe ceny ropy naftowej.

Jak widać długoterminowe perspektywy dla rynku ropy naftowej nie są zbyt optymistyczne. Nic nie wskazuje na to, żeby ceny miały odbić, ale analitycy wskazują, że pokaźnych spadków na miarę tych z ostatnich 12 miesięcy również nie będziemy już oglądać. Choć oczywiście z niskich cen cieszyć się powinni Polacy. Ceny na stacjach benzynowych również powinny być nieco niższe, jednak zależność między giełdowymi cenami ropy naftowej a cenami paliw nie jest taka prosta, bowiem należy również wziąć pod uwagę różnice kursowe, a także podatki i inne opłaty.

Wygląda na to, że w dalszym ciągu utrzymywać się będzie globalna nadpodażropy naftowej, która będzie wywierać dalszą presję na ceny na giełdach towarowych. Nie można jednak wykluczyć możliwości, że OPEC w końcu przykręci kurki, co automatycznie spowoduje wzrost cen. Niskie ceny szkodzą wielu krajom, których gospodarki w dużej mierze opierają się na eksporcie czarnego złota w tym Rosji i Wenezueli, które według ostatnich doniesień o porozumiały się w sprawie podjęcia wspólnych działań, w celuspowodowania wzrostu cen ropy. Nie bez powodu też Wenezuela chce w najbliższym czasie zwołać szczyt OPEC. Zatem bardzo możliwe, że na giełdach towarowych w Londynie i Nowym Jorku wciąż utrzymywać się będzie podwyższona zmienność cen ropy, z którą mamy do czynienia w ostatnim czasie.