ikona lupy />
Liczba Rosjan, którzy opuszczają kraj rośnie / Bloomberg

W ubiegłym miesiącu Gladkoborodov porzucił Moskwę dla Meno Park w Kalifornii. W ten sposób dołączył do tysięcy innych profesjonalistów, którzy w ostatnim czasie opuścili pogrążoną w recesji i odizolowaną od świata Rosję.

„Pięć lat temu wciąż tliła się nadzieja, że sprawy mogą podążyć w lepszym kierunku” – podkreśla 32-letni Gladkoborodov, który do Stanów Zjednoczonych przeprowadził się z żoną i dwójką synów. „Teraz stało się to jasne, że Rosja stoi w obliczu długotrwałego kryzysu systemowego” – dodaje.

Jednocześnie podkreśla, że w Dolinie Krzemowej spotyka dziś wielu innych Rosjan.

Reklama

Oficjalne statystyki pokazują, że liczba obywateli, którzy opuścili Rosję na stałe lub na dłużej niż dziewięć osiągnęła w 2014 roku 53 235 tys. To najwyższy wynik od przeszło 9 lat. Zarówno Niemcy, USA jak i Izrael potwierdzają, że w ostatnim czasie zanotowały zdecydowanie więcej wniosków o wizy imigracyjne od Rosjan.

>>> Czytaj też: Putin zaciska pętlę na szyi Facebooka i Google

„Emigracyjny odkurzacz”

ikona lupy />
Gdzie emigrują Rosjanie / Bloomberg

Publicznie, Kreml odrzuca wszelkie obawy dotyczące „drenażu umysłów”. To jednak poważny problem dla kraju z naukowymi tradycjami, który potrzebuje dobrze wykształconych pracowników i zaawansowanych technologii, aby zdywersyfikować swoją gospodarkę i uwolnić ją od całkowitego polegania na zasobach naturalnych.

W czerwcu, prezydent Władimir Putin wezwał do rozprawienia się z zagranicznymi grupami, które oskarżył o „wciąganie” dobrze wykształconych Rosjan do „emigracyjnego odkurzacza”.

Odpływ pracowników wykracza poza branżę high-tech, która była w centrum uwagi rosyjskich władz w czasie rządów prezydenta Dimitrija Miedwiediewa, a następnie została obciążona prawnymi obostrzeniami i ograniczeniami po przejęciu władzy przez Władimira Putina. Rosję opuszczają dziś również finansiści oraz prawnicy.

„Alija Putina”

Eli Grevitz, prawnik z Tel Awiw, który pomaga rosyjskim Żydom w uzyskaniu obywatelstwa izraelskiego od końca lat 90-tych podkreśla, że zainteresowanie jego usługami zdecydowanie wzrosło po aneksji Krymu przez Rosję.

„Ponad 90 procent osób, które przychodzą do nas po pomoc, to spełnieni zawodowo i bogaci profesjonaliści” – podkreśla Grevitz, nazywając ostatnią imigracyjną falę „Aliją Putina”.
Choć obecną sytuację trudno porównać z imigracyjnym exodusem, który miał miejsca w postsowieckiej erze lat 90-tych, to jednak „w wymiarze finansowym przekroczyliśmy już tamten poziom”. Grevitz ma na myśli fakt, że z Rosji migrują dziś obywatele najbardziej wykształceni i majętni.

Izraelskie Ministerstwo Absorpcji poinformowało, że liczba wniosków o obywatelstwo podwoiła się od początku XX wieku i wzrosła o 30 procent od 2009 roku, kiedy to rosyjska gospodarka zmagała się z recesją.

Z emigracyjną falą zmaga się również sektor finansowy, który w szczególny sposób został dotknięty sankcjami gospodarczymi ze strony USA i Unii Europejskiej.
32-letni Witalij Baikin, porzucił niedawno pracę w objętym sankcjami Gazprombanku, aby rozpocząć naukę w jednej z nowojorskich szkół biznesu. „Rynki kapitałowe w Rosji praktycznie przestały istnieć” – powiedział Baikin na dzień przed swoim wyjazdem. „Nie widzę możliwości, aby ta sytuacja poprawiła się w nadchodzących latach” – dodał.

Polityczni uchodźcy

Z Rosji uciekają również imigranci polityczni, którzy znaleźli się w niełasce Kremla.

„Polityka Kremla zmusza wykształconą klasę do wyboru: dołączcie do sztandaru wojny z Zachodem lub odejdźcie” – mówi Aleksander Morozow, moskiewski politolog, który porzucił swoje plany powrotu do Rosji po czasowym pobycie w Czechach i przeniósł się do Niemiec.

Jedną z największych ofiar polityki Władimira Putina jest słynny inkubator startupów w Skołkowie, który powstał w czasie rządów Miedwiediewa. Działający w nim profesjonaliści z sektora high-tech zmagają się dziś z absurdalnymi regulacjami prawnymi, blokadami dostępu do stron internetowych oraz zarzutami o domniemane wykroczenia finansowe.

Skołkowo staje się „inkubatorem dla emigrantów” – podkreśla Maxim Kiseylov, który pracował tam przez wiele lat. Igor Bogachev, szef klastra informacyjno-technologicznego w kompleksie tłumaczy filozofię stojącą za działaniami Kremla: „Nie możemy zniszczyć mechanizmu rynkowego i powrócić do Związku Radzieckiego, gdzie władze nie pozwalały hokeistom z reprezentacji na grę w NHL”.

Gladkoborodov opuścił Rosję z powodu panującej tu sytuacji gospodarczej oraz braku jakichkolwiek perspektyw dla rozwoju jego firmy. Do podjęcia tej decyzji skłoniły go również regulacje prawne, które zaostrzyły kontrolę Kremla nad rosyjskim internetem.

„Skupianie się na rosyjskim odbiorcy jest absurdalne w sytuacji, gdy nasza strona może zostać wyłączona przez władze bez nakazu sądowego” – podkreśla.

Atmosfera panująca w Rosji od czasu startu konfliktu na Ukrainie, jak również rozkwit konserwatywnych i religijnych ugrupowań, jeszcze bardziej wzmocniły te obawy.

„Nie chcę wychowywać swoich dzieci w kraju, który zmierza w kierunku ortodoksyjnych talibów” – podkreśla Gladkoborodov, odnosząc się do działaczy religijnych, którzy uznali eksponaty zaprezentowane na wystawie sztuki współczesnej w Moskwie, za bluźniercze.

Jednocześnie dodaje, że choć w tym momencie nie może pozwolić sobie na przeniesienie wszystkich swoich pracowników do Stanów Zjednoczonych, to jednak ma nadzieję, że stanie się to już wkrótce. „Nikt nie powinien mi odmówić” – podkreśla.