Strach przed destabilizacją to główny motyw trwającej na Białorusi kampanii wyborczej. Wybory prezydenckie mają się odbyć 11 października.

Temat ukraińskiej rewolucji godności przewija się w każdej rozmowie z Białorusinami, czy miejscowymi ekspertami. Aleksandr Łukaszenka jest dla wielu z nich gwarantem tego, że w ich kraju nie dojdzie do rozlewu krwi, a także wojny, tak jak na Ukrainie.

Politolog Waler Karbalewicz podkreśla, że obawia się także tego Zachód, który w obecnej kampanii nie popiera opozycji. W czasie kryzysu ukraińskiego i okresu po arabskiej wiośnie zmienił się jego stosunek do reżimu Łukaszenki. „Zachód zobaczył, że demokratyzacja często prowadzi do destabilizacji. Dlatego stabilne dyktatury czasem nie są gorsze niż niestabilne, nieefektywne demokracje” - dodał rozmówca Polskiego Radia.

Zachód nie chce już wspierać opozycji także ze względu na jej słabość i brak poparcia społecznego. Aleksandr Łukaszenka chcąc pokazać, że nie boi się konkurencji i licząc na zniesienie sankcji wobec Mińska wypuścił więźniów politycznych i pozwolił opozycji na prowadzenie kampanii, w tym w telewizji.

>>> Czytaj też: Grupa Wyszehradzka i Łotwa przeciwko kwotom ws. imigrantów. "Problem jest o wiele szerszy"

Reklama