Warszawa zakorkowana, taksówkarze przepraszają i domagają się interwencji rządu. Prawie pięć godzin w stolicy trwał protest kierowców kilku korporacji.

O godzinie 7 rano ponad tysiąc samochodów z kilku punktów w mieście rozpoczęło jazdę w stronę centrum Warszawy. Zablokowane były między innymi Aleje Jerozolimskie, ulice Grochowska i Radzymińska. Przed południem taksówki dotarły do centrum.

Jeden z organizatorów protestu Artur Oporski wyjaśnia, że jest on skierowany przeciwko tak zwanym tanim przewoźnikom, którzy jego zdaniem są nieuczciwą konkurencją. Artur Oporski zapowiedział, że taksówkarze walczą i będą walczyć o nowelizację ustawy o transporcie drogowym w taki sposób, by wszyscy przewoźnicy działali na tych samych zasadach.

>>> Czytaj też: Uber rozwścieczył taksówkarzy. Dzisiaj wielki protest w Warszawie

Taksówkarze twierdzą, że tani przewoźnicy nie mają licencji i nie muszą posiadać kas fiskalnych. To powoduje, że ich ceny są niskie, a zarobki wysokie. To zdaniem prezes jednej ze stołecznych korporacji, Agnieszki Rucińskiej wykańcza uczciwych taksówkarzy. Wylicza ona, że przeciętny taksówkarz musiałby pracować po 15 godzin na dobę, siedem dni w tygodniu, żeby wyrobić średnią krajową pensję. Z kolei nielicencjonowani przewoźnicy zarabiają jej zdaniem więcej , niż miesięczną średnią krajową.

Reklama

W czasie protestu policja chciała wręczyć mandaty kilkunastu taksówkarzom za utrudnianie ruchu. Żaden jednak nie przyjął kary. Sprawy trafią więc do sądów.