Wydało potem uspokajające oświadczenie, ale nie jest to bynajmniej koniec afery w Wielkiej Brytanii.

Rząd przyznaje w komunikacie, że ponowne testy pojazdów w warunkach drogowych wykazują wyższe emisje dwutlenku azotu niż w warunkach laboratoryjnych. Raport nie stwierdził jednak większych różnic między markami, ani stosowania urządzeń mających poprawiać wyniki testów. Wkrótce potem niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt oświadczył, że takie urządzenia montowano też w Volkswagenach w Europie. Mimo to pismo "Autocar" uspokaja brytyjskich kierowców Volkswagenów, że firma stara się ustalić, kto posiada te samochody i sama nawiąże kontakt z właścicielami.

Niemniej, organizacje brytyjskich kierowców noszą się z zamiarem zaskarżenia Volkswagena, gdyż nadmierne emisje będą oznaczać znacznie wyższy podatek drogowy i spadek wartości wtórnej ich samochodów. Według doniesień, prawdziwe emisje dwutlenku azotu mogą nawet 40-krotnie przewyższać dozwolone normy.

Reklama