Rosja rozważa dołączenie do międzynarodowej koalicji bombardującej cele islamistów w Syrii. Informację tę przekazał na konferencji prasowej Władimir Putin, który wczoraj rozmawiał z amerykańskim prezydentem.

Rosyjski przywódca po zakończeniu rozmowy zapowiedział, że Moskwa zwiększy pomoc dla syryjskiego prezydenta. Odrzucił jednak możliwość prowadzenia operacji lądowych w tym kraju przez rosyjskie wojska.

To pierwsze od dwóch lat oficjalne spotkania przywódców Rosji i Stanów Zjednoczonych. W trakcie rozmowy dostrzegalne były, znane wcześniej, różnice w podejściu do rozwiązania konfliktu w tym bliskowschodnim państwie.

>>> Czytaj też: Putin jest skazany na Europę. Chińczycy nie chcą rosyjskiego gazu

Zdaniem Putina, olbrzymim błędem w walce z dżihadystami byłby brak współpracy z prezydentem Baszarem al-Assadem. Francja i Stany Zjednoczone utrzymują natomiast, że syryjski dyktator musi odejść. Ich stanowisko skrytykował wczoraj rosyjski przywódca, który stwierdził, że ani Francuzi, ani Amerykanie nie są syryjskimi obywatelami, więc nie powinni angażować się w wybór przywódcy innego państwa.

Reklama