W ciągu dwóch lat brytyjscy wyborcy zdecydują, czy chcą, aby ich kraj pozostał częścią Unii Europejskiej. Ostatnie głosowanie w tej sprawie odbyło się 1975 roku – wówczas 67 proc. wyborców opowiedziało się za pozostaniem we Wspólnocie. Jeśli tym razem Wielka Brytania zdecydowałaby inaczej, wówczas byłby to pierwszy przypadek opuszczenia Unii od czasu stworzenia Wspólnot Europejskich w 1957 roku. Konsekwencje takiego kroku byłby odczuwalne nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w Europie. Aby przewidzieć ostateczny wynik głosowania, należy w pierwszej kolejności zastanowić się nad czynnikami, które sprawiały, że Wielka Brytania pozostawała w Unii tak długo.

Cała historia bierze swój początek w geografii. Wielka Brytania jest stosunkowo małą wyspą zlokalizowaną na uboczu dużego, ale historycznie podzielonego Kontynentu. Wyspy Brytyjskie są wąskie, posiadają żeglowne rzeki, surowce naturalne oraz żyzne ziemie. Czynniki te miały różny wpływ na rozwój tego kraju. Gdy wyspa jest wąska, wówczas brzeg morski jest zawsze blisko, a to sprawia, że duża część populacji jest związana z morzem. Jeśli dodamy do tego duże zasoby drewna, to pojawiają się dobre warunki do budowy silnej marynarki.

Żyzne gleby umożliwiają stabilny wzrost populacji, podczas gdy takie zasoby jak węgiel, metale i owce (wełna), dzięki żeglownym rzekom, stwarzają sprzyjające warunki do międzynarodowego handlu.

Z perspektywy Wielkiej Brytanii, podziały na Starym Kontynencie zarówno zmniejszyły zagrożenia, redukując możliwości kontynentalnych potęg do budowy silnej marynarki, umożliwiającej potencjalną inwazję, jak zwiększały możliwości, odkąd brytyjscy handlarze współpracowali z krajami, które były ze sobą w stanie wojny. Zatem jak zaspokojono podstawowe potrzeby bezpieczeństwa i wyżywienia, geografia Wielkiej Brytanii umożliwiła jej rozwinięcie się jako morskie potęgi handlowej.

Reklama

Zmienne losy imperium

XIX-wieczny historyk John Seeley pisał, że Wielka Brytania zdobyła swoje imperium w sposób nieplanowany. To brytyjscy kupcy doprowadzili do podboju świata. Rozkwitający handel wełną został ostatecznie zastąpiony przez bawełnę, która stała się istotna dla brytyjskiego przemysłu włókienniczego. Wymagało to zapewnienia źródeł tego surowca w cieplejszych klimatach. Potrzeba ta, wraz z obietnicą pozyskania innych egzotycznych dóbr, doprowadziła Londyn do ustanowienia punktów handlowych i kolonii na Karaibach i w Ameryce Północnej. Umacniająca się marynarka otworzyła dalsze możliwości, i Wielka Brytania zaczęła ustanawiać punkty handlowe w Indiach i w Azji, odpowiadając na rosnące potrzeby brytyjskich konsumentów. Brytyjczycy musieli jednocześnie zwalczać zagrożenia płynące ze strony lokalnych społeczności i innych europejskich potęg. Ostatecznie zatem dla Wielkiej Brytanii bardziej ekonomiczne stało się kontrolowanie całych krajów, aby chronić swój handel. Rosnąca ekspansja tego typu doprowadziła do sytuacji, że na początku XX wieku Wielka Brytania kontrolowała 22 proc. ziem na świecie. Kontrola ta umożliwiła Zjednoczonemu Królestwu utrzymanie handlu na korzystnych dla siebie zasadach. Ale te same warunki geograficzne, które doprowadziły do wzrostu brytyjskiej potęgi, doprowadziły także do jej upadku. Niemiecka próba zjednoczenia Kontynentu pod własnym przywództwem zagroziła brytyjskim interesom zarówno w samej Wielkiej Brytanii, jak i na świecie. W efekcie mieliśmy do czynienia z dwoma wojnami światowymi, które do tego stopnia wyczerpały Imperium Brytyjskie, że Londyn był zmuszony oddać swoją dominację wschodzącym Stanom Zjednoczonym.

Zjednoczone Królestwo, które wyłoniło się w 1945 roku, było zaledwie cieniem swojej poprzedniej potęgi. Kolejne dekady przynosiły stopniowe osłabienie, zaś Londyn zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie utrzymać swojej potęgi handlowej. W końcu suma funtów szterlingów, która była w obiegu dzięki byłym koloniom brytyjskim, stała się ciężarem dla brytyjskiej gospodarki, doprowadzając do poważnego osłabienia się waluty. Wielka Brytania musiała zatem ustanowić kontrole walutowe w 1947 roku. Przemysł z północnej Anglii stał się mało konkurencyjny – tak samo, jak przemysł stoczniowy. Co więcej, brytyjska populacja w ciągu 150 lat wzrosła do tego stopnia, że kraj musiał importować połowę swojej żywności. Było to opłacalne w czasach imperium, ale po II wojnie światowej już nie.

W tym samym czasie kontynentalna Europa zasypywała podziały i jednoczyła się pod francusko-niemieckim przywództwem. Jednym pocieszeniem dla Wielkiej Brytanii był fakt, że nowy blok państw nie był wrogi Londynowi. W obliczu utraty wszystkich wpływów na Kontynencie oraz dzięki francuskim i włoskim zasobom żywności, które były atrakcyjne dla Londynu, Wielka Brytania dołączyła w 1973 roku do procesu wznoszenia barier handlowych przeciw reszcie świata, łącznie z byłymi brytyjskimi koloniami. Jedynie zbyt późne uświadomienie sobie przez Londyn nowych warunków oraz podwójne francuskie weto wobec wcześniejszych prób wejścia Wielkiej Brytanii do Wspólnot Europejskich opóźniło proces dołączania Wysp do WE.

Finansowe korzyści z członkostwa w UE

Bycie częścią Unii Europejskiej (wcześniej Wspólnot Europejskich) było zawsze wyzwaniem dla Londynu. W przypadku pozostawania poza blokiem Wielka Brytania zdawała sobie sprawę, że zasady obracały się przeciwko niej. Francuskie i włoskie rolnictwo korzystało z subsydiów, zaś niemiecka efektywność przemysłowa zagrażała przemysłowi brytyjskiemu.

Wielka Brytania zaczęła gospodarczo korzystać na Wspólnotach dopiero w latach 80. XX wieku, kiedy to zgodziła się na stworzenie jednolitego rynku w zakresie usług finansowych oraz uzyskała rabat w obliczu zbyt dużych płatności do budżetu.

Londyn – centrum brytyjskich finansów – tak jak reszta kraju, w dużym stopniu ucierpiał po II wojnie światowej. Wraz z pojawieniem się dolara jako głównej waluty rezerwowej świata stolica Wielkiej Brytanii pozostała daleko w tyle za Nowym Jorkiem. Masowa liberalizacja lat 80. XX wieku, w połączeniu z usunięciem kontroli walutowych w 1979 roku i dostępem do europejskiego rynku, pozwoliły Londynowi odzyskać swoje miejsce w grze o miano centrum międzynarodowych finansów (duża część transakcji w Nowym Jorku to transakcje wewnętrzne). Było to możliwe nawet pomimo faktu, że Wielka Brytania pozostawała poza strefą euro.

Londyn pomimo, że odpowiada za 13 proc. populacji Wielkiej Brytanii, to odpowiada za 22 proc. PKB całego Zjednoczonego Królestwa. Usługi biznesowe i finansowe odpowiadają za 55 proc. wartości usług Wielkiej Brytanii. Daje to jej drugą pozycję po USA. Co prawda brytyjska marynarka nie jest już tak wielka siłą jak kiedyś, ale handlowe instynkty Brytyjczyków przetrwały, ułatwiając transakcje w zaciszu własnego kraju.

Korzyści płynące z członkostwa w UE

Zatem sektor usług finansowych, jest swego rodzaju tratwą ratunkową, która przetrwała z tonącego imperium. Jeśli Wielka Brytania chce zachować jakiekolwiek pozory potęgi, to musi chronić właśnie ten obszar. Wiedząc to, możemy teraz zadać pytanie, czy interesy Wielkiej Brytanii będą realizowane poza, czy też wewnątrz Unii Europejskiej.

Ostatnie wydarzenia mogą nam dać pewien trop. W marcu Wielka Brytania wygrała sprawę przeciw Europejskiemu Bankowi Centralnemu przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. EBC próbował przenieść funkcję rozliczeniową dla transakcji strefy euro na teren państw należących do unii walutowej. Ruch ten zmarginalizowałby Londyn i uczynił Paryż i Frankfurt znacznie atrakcyjniejszymi miejscami dla potencjalnych centrów finansowych. Zwycięstwo przed Trybunałem daje Londynowi możliwość zachowania wpływów w tym obszarze w Unii Europejskiej.

W 2013 roku, 41 proc. eksportu brytyjskich usług finansowych trafiło do krajów Unii. Gdyby Wielka Brytania wyszła z Unii, wówczas prawdopodobnie doszłoby do podniesienia barier handlowych, a to utrudniłoby eksport usług.
Oczywiście Wielka Brytania ma także możliwości rozwoju poza Unią Europejską. Londyn już wcześniej celował w rodzący się islamski rynek usług finansowych, dla którego jest kluczową lokalizacją na Zachodzie. Co więcej, Londyn także odpowiada za 2/3 wszystkich transakcji w juanie, które odbywają się poza Hong Kongiem i Chinami.

Ponadto powiązania historyczne, podobne systemy prawne i językowe z pewnością przyczyniłyby się do stworzenia nowych możliwości dla Wielkiej Brytanii w jej byłych koloniach. Wiele z nich w najbliższych latach ma dołączyć do najszybciej rozwijających się gospodarek świata.

Jednak w Azji Brytyjczycy w nieunikniony sposób musieliby się zmierzyć z silnymi centrami, takimi jak Hong Kong czy Singapur, a w Ameryce głównym konkurentem pozostawałby Nowy Jork. Europa zaś to dla Brytyjczyków lokalny rynek, dzięki któremu Londyn ma duże znaczenie na globalnej scenie – nie tylko w zakresie usług finansowych. Zatem ryzyka wyjścia z Unii pozostają duże, zaś potencjalne możliwości wcale ich nie równoważą.

W nadchodzących miesiącach premier Wielkiej Brytanii David Cameron będzie próbował negocjować korzystne warunki członkostwa Zjednoczonego Królestwa w Unii. Na pewno na liście celów znajdą się ograniczenia jeśli chodzi o przyszłą imigrację, próby odzyskania części oddanej suwerenności oraz wyłączenia z dalszego oddawania władzy i niezależności jeśli chodzi o rynek usług finansowych. Europa nie chce brytyjskiego wyjścia z Unii.

Wielka Brytania daje Europie militarne zaplecze i bezpośredni dostęp do USA. Londyn jest także naturalną przeciwwagą dla Paryża i Berlina. David Cameron, dysponując pewnymi argumentami przetargowymi, może wynegocjować dobre warunki. Równie dobrze może jednak wrócić z niewielkimi zdobyczami, tak jak premier Harold Wilson w 1975 roku.

Bez względu na to, jaki będzie finał negocjacji z Brukselą, nie będzie to miało wielkiego wpływu na decyzję Brytyjczyków ws. członkostwa kraju w UE. Wielka Brytania to kraj o kulturze handlowej, który zawsze kierował się argumentami gospodarczymi. A dziś to właśnie pozostanie w Unii Europejskiej pozwala realizować Zjednoczonemu Królestwu swoje interesy.

Tekst opublikowano za zgodą ośrodka Stratfor.

"Britain's Status as a Trading Nation Ties It to Europe" is republished with permission of Stratfor.